Iga Świątek miała w tym roku niesamowitą serię 37 zwycięstw z rzędu, ale w ostatnich tygodniach radzi sobie co najwyżej średnio. Z pewnością gra poniżej swoich możliwości. Polka ma za sobą porażki z Madison Keys w Cinncinati i Beatriz Haddad Maią w Toronto. Tegoroczna triumfatorka French Open próbuje znaleźć optymalną dyspozycję przed US Open – ostatnim w tym roku turnieju wielkoszlemowym. Impreza w Nowym Jorku rusza 29 sierpnia. - Pamiętajmy, że jest tylko człowiekiem - mówi nam John McEnroe. Cała rozmówka poniżej...
Michał Skiba, Super Express: Iga Świątek ma za sobą trudniejszy czas, ale czy możemy mówić o kryzysie?
John McEnroe: Z pewnością nie. Oczywiście najlepiej radzi sobie na mączce, ale widać, że zaczęła pracować nad skutecznością gry na twardych kortach. Mocno się ich uczy. Nie chcę się porównywać z Igą, ale pamiętam jak to jest być liderem rankingu. Gdy zaczynasz prowadzić, to reszta stawki patrzy na ciebie inaczej. Nawet jak byłaby druga, czy trzecia to tenisistki miałyby inne podejście, to „jedynka” czyni cię wyjątkowym. Iga Świątek jest teraz wielkim celem. Każdy stara się teraz bardziej. Iga się do tego przyzwyczaiła i wykonała niesamowitą robotę, wygrała ponad 30 meczów z rzędu. Wszyscy zaczęli myśleć: przecież ona nigdy nie przegra! To wszystko się nagromadziło i w połączeniu z Wimbledonem, gdzie na razie nie radzi sobie na trawie, wyszło. Igę dopadła presja. Pamiętajmy, że wciąż jest bardzo młoda, jest tylko człowiekiem. Będzie musiała rozgryźć ten problem razem ze swoją drużyną.
- Duży szum zrobiły jej wypowiedzi na temat piłek…
- Może jest w tym trochę prawdy, że są lżejsze i może jej się to nie podobać. Jakiekolwiek by te piłki nie były, to Iga musi się z tym uporać, bo wciąż jest jedną z faworytek turnieju, nawet jeśli nie zna dobrze tej gry. Jest światową „jedynką” i ludzie mają od niej oczekiwania. Wciąż jest niesamowitym sportowcem i wierzę, że zrozumie grę na betonie i wygra na twardej nawierzchni kilka dużych turniejów.
- Czy Pana zdaniem poświęcanie aż tyle czasu na rozmowy o piłkach to nie przesada?
- Łatwo mi mówić o tym z tylnego siedzenia. Szczerze mówiąc, to nie wiem, jakie są różnice w tych piłkach. Zawsze wydawało mi się, że piłki na Wimbledonie były cięższe. Ja wolałem lżejsze piłki, ale potem sobie myślałem – przecież ja najlepiej grałem na Wimbledonie. Tu chodzi o nastawienie i akceptację sytuacji. Zawodnicy zawsze narzekają na piłki, zawsze jest jakiś punkt zaczepienia, bo wiedzą, że ten stres turniejowy się pojawia i nawet w taki sposób próbują się go pozbyć. Może w USA piłki są trochę lżejsze, ale nie mam pewności. Nie wiem, jak je porównać z piłkami we Francji, czy Australii. To i tak nieważne, bo musisz to zaakceptować. Może kiedyś zmienią piłki, ale póki tego nie zrobią, to nie możesz pozwolić, by taka rzecz zajmowała ci głowę.
Nick Kyrgios się doigrał. Polka złoży pozew przeciwko australijskiemu gwiazdorowi!
- Zapytam jeszcze o Huberta Hurkacza, bo dla nas to wciąż człowiek-zagadka na korcie. Na co go stać w Nowym Jorku?
- Wygląda na gościa, który może pokonać każdego, który jest bliski poskładania swojej tenisowej układanki w całość. On się ciągle uczy i szuka swoich najmocniejszych atutów. Uderza dużo piłek zza linii końcowej, ale jest tez dużo przy siatce. Chce ze swojej atletyczności zrobić swoją przewagę, ma przy tym dużo umiejętności, zazwyczaj jest tam gdzie trzeba. Jest jednym z tych tenisistów, których długa droga do finału mnie nigdy nie zdziwi. To nie jest nie niemożliwe.
Iga Świątek tą wypowiedzią wywołała prawdziwą burzę w USA! Nie gryzła się w język, wygarnęła prawdę