"Super Express": - Iga Świątek wygrała 35 ostatnich meczów, ale wkracza teraz na śliski teren czyli trawę, na której - jak sama przyznaje - nie czuje się jeszcze zbyt pewnie. Czy na Wimbledonie będzie wciąż dominować?
Michał Przysiężny: - Myślę, że tak. Dla mnie jest faworytką numer 1, bo po prostu nie widać dziewczyny, która mogłaby jej zagrozić. To nie jest tak, że Iga na trawie nie potrafi grać. Jej tenis jest ofensywny, ma mocne uderzenia i dobrze serwuje, więc nawet jak na tej nawierzchni nie czuje się jeszcze za pewnie, to z takimi atutami powinna sobie poradzić. Jako 17-latka wygrała w końcu juniorski Wimbledon.
- Wtedy przekonywała, że w Londynie było tak gorąco i sucho, że wysuszona trawa przypominała mączkę.
- Ale wydaję mi się, że po prostu jej przewaga nad innymi dziewczynami jeżeli chodzi o poziom sportowy jest teraz tak duża, że powinna dominować na każdej nawierzchni.
- Iga Świątek po French Open zrezygnowała z występu w turnieju w Berlinie. Dobrze, że odpoczęła, ale przed Wimbledonem nie zagrała żadnego meczu na trawie. To może być problemem?
- Wydaję mi się, że nie. Iga w pierwszych dwóch-trzech meczach będzie miała czas, żeby się wgrać w tę nawierzchnię. Odpowiednio wcześnie zaczęła też treningi w Londynie, więc oswoi się z tą trawą. Oczywiście dużo zależeć będzie od losowania, ale pierwsze rywalki nie powinny sprawić jej problemów.
- Teoretycznie w I rundzie może trafić na Serenę Williams. Myśli pan, że Amerykanka po tak długiej przerwie w grze mogłaby jej sprawić problemy?
- Szanse na to, żeby Iga trafiła od razu na Serenę są małe (ok. 1 procent - red.). A forma Williams to wielka niewiadoma i pierwsze singlowe mecze pokażą na co, ją stać i jak jest przygotowana fizycznie.
- Hubert Hurkacz rok temu doszedł do półfinału Wimbledonu. Teraz wygrywając turniej w Halle, potwierdził, że stał się specjalistą od gry na trawie. Można go już traktować jako jednego z faworytów do triumfu w Londynie?
- Na pewno! Głównym faworytem będzie oczywiście Novak Djoković, a Huberta umieściłbym w czwórce tenisistów, którzy mają największe szanse. Zwycięstwo w Halle na pewno go bardzo zbudowało. Kiedy pokonuje się tak mocnych zawodników i to jeszcze w takim stylu, to pewność siebie rośnie. Dla mnie to jego zwycięstwo nad Daniiłem Miedwiediewem w finale (6:1, 6:4 - red.) nie było żadną niespodzianką, bo widziałem, jak wspaniale zagrał z Nickiem Kyrgiosem, który na trawie jest teraz jeszcze lepszy niż Rosjanin. W tej formie przy dobrym losowaniu Hubert spokojnie powinien dojść do ćwierćfinału, a potem wszystko będzie możliwe.
- W czasie finału French Open kobiet, gdy Iga pokonała Coco Gauff, siedział pan na trybunach blisko Roberta Lewandowskiego. Teraz też pan się wybiera kibicować Polakom?
- Jeżeli któryś z nich zagra w finale Wimbledonu, to na pewno tam będę.