W ostatnich tygodniach nawarstwiło nam się wybuchów Igi Świątek. Była zniszczona rakieta podczas meczu z Jeleną Ostapenko, było niepodanie ręki trenerowi Wimowi Fissette’owi, a ostatnio wybuch złości podczas meczu z Mirrą Andriejewą, który mógł zakończyć się dyskwalifikacją. Iga omal nie trafiła piłką w chłopca od podawania piłek.
Iga Świątek była bliska dyskwalifikacji
- Zawsze na początku myślę sobie o sportowcu – mówi Jakub B. Bączek. - To jest przede wszystkim człowiek, czyli ma prawo do emocji, ma prawo do słabości, do focha, do frustracji, tak jak pan, tak jak ja, tak jak każdy z nas. Ale kiedy pojawiają się jakieś anomalie w takim zachowaniu sportowca, no to faktycznie tacy ludzie jak ja zadają sobie pytania. Co może się dziać w głowie zawodniczki, która raczej dotychczas była powściągliwa, a nagle uderza piłkę tak, że potem jest to komentowane przez pół tenisowego świata. Być może w tym momencie ten mental nie jest na stabilnym, wysokim poziomie – analizuje trener mentalny.
Świątek w niedawnym oświadczeniu podkreślała, że nie jest robotem, a cała sytuacja związana jest z trudnym okresem, jaki ostatnio przechodziła. Chodzi oczywiście o rozstanie z trenerem Tomaszem Wiktorowskim, aferę dopingową i utratę pozycji liderki światowego rankingu.
Jakub B. Bączek: Iga Świątek to nie jest zaprogramowana maszyna
- Oprócz presji dziennikarzy, sponsorów, kibiców, często to zawodnicy sami z siebie stwarzają sobie najwyższą presję. Biorąc pod uwagę to, jak ambitna jest Iga, że przyzwyczaiła nas, ale też siebie przecież do zwycięstw, zakładam, że ona kładzie na sobie bardzo dużą presję. To nie jest robot, prawda? To nie jest zaprogramowana maszyna tak jak chat GPT, która za każdym razem będzie gotowa grać na najwyższym poziomie produktywności. To jest organizm ludzki – podkreśla.
Wielu kibiców wskazuje na to, że problemem jest współpraca z psychologiem, Darią Abramowicz. Niektórzy na nią właśnie zrzucają winę za niekontrolowane wybuchy Igi Świątek.
Burza po brzydkim zachowaniu Igi Świątek! Prawie trafiła chłopca do podawania piłek! [WIDEO]
- To nie jest typowa relacja z mojej branży. Ona trwa, jeśli dobrze pamiętam, od 2019 roku, czyli to będzie mniej więcej 6 lat. Zawodniczka miała 17 lat, kiedy weszła w relację z psycholożką o 14 lat od niej starszą. To, co my praktykujemy w branży trenerów mentalnych i psychologów sportu, to jest zazwyczaj jakiś kontrakt krótki i uniezależnianie naszego podopiecznego. W mojej filozofii pracy bardzo jest ważne, żeby właśnie zawodnik mnie nie potrzebował, kiedy wychodzi na mecz – podkreśla Bączek.
Jerzy Janowicz całkiem niedawno powiedział: „Daria Abramowicz to już bardziej przyjaciółka, niż psycholożka Igi Świątek”. Czy da się te dwie „funkcje” połączyć?
- Widzę bardzo duże zagrożenia. W przyjaźni jest tak, że my obustronnie sobie komunikujemy jakieś swoje słabości, smutki, kompleksy, problemy. A w relacji psycholożka - klientka, która płaci za usługę, powinno być tak, że my się skupiamy na tematach klientki. Czyli ta relacja jest bardziej w jedną stronę. Zazwyczaj psycholog czy psychoterapeuta nie mówi o swoim życiu prywatnym, o swoich problemach, o tym, jakie on ma emocje - mówi Bączek i dodaje.
- Właśnie dzięki swojej neutralności może odbić podopiecznej to, co się w niej dzieje, nazywać to rzeczowo i rozsądnie oraz pomóc zawodniczce złapać jakiś dystans. Jeśli my jesteśmy za blisko, to pojawiają się jakieś oczekiwania w stosunku do siebie. Pojawia się też pewnie takie pragnienie, żeby to była sytuacja równoważna, czyli skoro ja się zwierzam psychologowi, ale on się staje moim przyjacielem, to też chcę, żeby psycholog zwierzał się mnie – analizuje trener mentalny.