Rok temu Agnieszka Radwańska (20 l.) została w Australii nazwana giant killer, czyli zabójczynią gigantek. Teraz w jej ślady idzie młodsza siostra. Ula w Hobart najpierw ograła 30. w światowym rankingu Francescę Schiavone, a wczoraj okazała się lepsza Aleksandry Woźniak. Pochodząca z Polski reprezentantka Kanady przegrała 6:3, 6:7 (3-7), 5:7.
Poza zwycięstwem w 2007 roku nad Virginie Razzano (27. w rankingu) to dwa najcenniejsze "skalpy" w karierze Uli.
W kolejnym meczu w Hobart na Radwańską czeka inna kwalifikantka - Melinda Czink (27 l., 100. w rankingu). Jeśli Polka sobie z nią poradzi, może mieć dylemat: czy walczyć o zwycięstwo w Hobart, czy lecieć do Melbourne na kwalifikacje Australian Open.
- Nie ma dylematu - zapewnia jednak Robert Radwański (47 l.), ojciec i trener "polskich sióstr Williams". - Ula gra i walczy, nie ma mowy o odpuszczaniu.