„Super Express”: - Chyba długo czekałeś na ten sukces...
Michał Paluta: - Tak, trzy lata temu byłem młodzieżowym mistrzem Polski. Przez ten cały czas bardzo ciężko pracowałem i zrobiłem duży postępy. W Ostródzie zaatakowałem na podjeździe 3 km przed metą. Jechaliśmy z Pawłem Cieślikiem we dwóch, bo wcześniej zgubiliśmy Mateusza Taciaka. Ciesze się ogromnie, to mój największy sukces w karierze.
- Jak trafiłeś do kolarstwa?
- To był wpływ dziadka, który w Strzelcach Krajeńskich miał sklep rowerowy i po prostu musiałem wsiąść na rower. Zaczynałem od kolarstwa przełajowego, w klubie POM, z którego wywodzi się wielu znanych kolarzy, także przełajowych. Przebywałem przez 2 lata w Belgii i startowałem w tamtejszym błocie. Ten pobyt wiele mnie nauczył. Przede wszystkim wyrobił charakter. Często startowałem w temperaturze nawet minus 20 stopni, w ekstremalnych warunkach. Śnieg, deszcz, wiatr, błoto to dla mnie normalka.
- Ale jednak szosa wygrała?
- Tak, trener Józef Szymański zapytał mnie: „Po co ci te przełaje? Szosa jest matką kolarstwa”. Nie mogłem tej opinii zlekceważyć.
- Kiedy Michała Palutę zobaczymy w Tour de France czy Giro d"Italia?
- Czekam na swój czas. Na razie nastawiam się na walkę w klasykach. Moim ulubionym regionem są Ardeny. Tam czuję się jak ryba w wodzie.
- Bliżej ci stylem jazdy do Michała Kwiatkowskiego czy Rafała Majki?
- Michał jest wszechstronnym kolarzem. Potrafi walczyć, uciekać z peletonu i finiszować, a do tego wspinać się z najlepszymi. Wielu kolarzy może się na nim wzorować. W pewnych aspektach ja też Kwiato podpatruję.
- Na razie jednak terminujesz w CCC Development Team.
- To zaplecze CCC Team. Mamy przygotowywać się, nabierać doświadczenia, aby w przyszłości zasilić szeregi grupy w World Tourze. Mamy bardzo dobre warunki, doskonałe zaplecze i możemy startować w mocnych wyścigach.
- Powodzenia!