Koszarek, który już kilka miesięcy powiedział „do widzenia” kadrze narodowej i był stosownie fetowany, kończy przygodę z ligowymi parkietami dwoma meczami Legii o trzecie miejsce Energa Basket Ligi ze Stalą Ostrów Wlkp. Pierwsze z nich odbędzie się w stolicy. Podczas sobotniego spotkania kapitan wojskowych zostanie uhonorowany przez klub specjalną pamiątkową koszulką, a numer 55, z którym gra od wielu lat, będzie widoczny przez cały mecz w kole środkowym boiska. Każdy kibic otrzyma pamiątkowy trykot z wizerunkiem Koszarka oraz listą jego sukcesów. „Koszar” i Legia mają szansę na zdobycie trzeciego medalu Energa Basket Ligi.
Ważna decyzja w sprawie startów Rosjan i Białorusinów. Kolejna blokada! Wielkie brawa
– Dochodzimy do końca, taki cytat z mojego ulubionego filmu: „Wszystko co ma początek ma też i koniec” – powiedział Koszarek na okolicznościowym spotkaniu z mediami. – Ja z tym końcem żyję dobrze, czuję się dobrze z tym końcem kariery, wiem, że to jest już odpowiedni czas dla mnie.
Koszarek: Nie jestem na 100 procent spełniony
Koszarek przyznaje, że nie osiągnął w koszykówce wszystkiego, co sobie wymarzył. – Oczywiście odchodzę nie na 100 procent spełniony, myślę, że to normalne i każdy sportowiec tak ma, że chciałby więcej i więcej, chociażby po ostatnim meczu ze Śląskiem (porażka w walce o finał ligi – red.). Może i jestem nie do końca spełniony, ale w zgodzie ze sobą – zapewnił „Koszar”.
Nie żyje 30-letni Mateusz Rudnik. Tragedia, sportowiec zostawił żonę i synka
Koszykarz pół żartem wyjawił, iż liczy, że rywale w walce o brąz… nie będą się zbytnio opierać. – To byłby idealny koniec, wygrać ostatni mecz, zgarnąć medal i tego sobie i wszystkim kibicom życzę. Sam jestem ciekawy, czy jeszcze coś mi zostało w tym koszykarskim baku i czy uda mi się trafić więcej niż jeden rzut – zakończył Łukasz Koszarek.