Ekipa z Florydy musiała sobie radzić bez zawieszonego za uderzenie rywala Dwighta Howarda i jego miejsce w wyjściowej piątce zajął Gortat.
- Wierzę w "Polskiego Młota" - zapowiedział przed meczem Howard, nawiązując do pseudonimu Marcina - "Polish Hammer". Gortat debiutował w pierwszym składzie na poziomie play-off. Przed meczem wysłał do Howarda SMS-a, żeby pomodlił się za drużynę.
A sam grał bez żadnych obciążeń. Zespół Orlando złapał świetny rytm w ataku, trafiał z dystansu (12 trójek) i szybko odskoczył bezradnym filadelfijczykom. A absolutne szaleństwo zapanowało na ławce Magic, gdy na początku III kwarty Gortat dostał piłkę pod koszem i bez namysłu zapakował z góry do kosza przed nosem Samuela Dalemberta.
- Czy wy to widzieliście?! "Polski Młot", lewą ręką! - podniecał się Howard, który mecz oglądał w hotelu, ale komentował grę na żywo na swoim blogu. Magic prowadzili wówczas 64:50 i do końca spotkania nie oglądali się za siebie.
- Wszyscy sądzili, że Philadelphia zaatakuje twardo, bo nie ma u nas Dwighta. Ale my graliśmy swoje, a rywal nas nie docenił - skomentował Gortat, który był na boisku 40 minut, zaliczając 11 pkt, 15 zbiórek, 2 asysty i 4 przechwyty.