Super Express: - Jakie wspomnienia wywozisz z Warszawy?
Ondrej Duda: - Legia dała mi wszystko. Gdybym nie trafił do tego klubu, może nie poszedłbym dalej. Starałem się odpłacić jak najlepszą grą, ale ten klub dał mi naprawdę bardzo dużo. Zawsze będę go miał w sercu.
- Zatem jak skomentujesz głosy, że od ubiegłorocznego fiaska transferu do Interu Mediolan nie chciało Ci się grać dla Legii?
- To nieprawda. Byłem w Warszawie szczęśliwy, dobrze mi się tu żyło. Nie chciałem wyjeżdżać na siłę, byle wyjechać.
- Twój najlepszy mecz w Legii, to…
- Nie mam takiego. Uważam, że jako drużyna najlepiej zagraliśmy przeciwko Celtikowi Glasgow w Warszawie. Wygraliśmy 4:1. Wtedy byliśmy w takiej formie, że nie baliśmy się nikogo.
- Najlepszy piłkarz z jakim grałeś w Legii?
- Jest takich trzech – Miro Radović, Michał Żyro i Ivo Vrdoljak. Rado był dla mnie jak starszy brat. Bardzo mi pomógł. Ale chciałbym podziękować wszystkim kolegom z Legii. Zawsze mogłem liczyć na Dusana Kuciaka. W tym klubie od razu poczułem się jak u w domu.
- A największe rozczarowanie? Wykluczenie z eliminacji Ligi Mistrzów po walkowerze z Celtikiem?
- Nie. To wyszło nam na dobre, bo trafiliśmy do grupy w Lidze Europy, którą wygraliśmy. Może, tak z perspektywy, tamta szkocka historia wyszła nam na dobre? Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną.
- Latem chciała Cię włoska Fiorentina. Skąd zatem transfer do Herthy?
- Tydzień przed podpisaniem umowy dostałem zaproszenie z Herthy. Trener i dyrektor sportowy pokazali mi klub, stadion i zapewnili, że jak będę w formie, to na mnie postawią. Nie ukrywam, spodobało mi się.
- Euro pomogło w transferze?
- Na pewno. Niemcy obserwowali mnie w trakcie turnieju we Francji. Chyba wypadłem ok, skoro mnie chcieli. Teraz nowe wyzwania, ale zapewniam, że będę śledził jak radzi sobie Legia. Bo…Legia najlepsza jest…