- W pierwszej połowie kreowaliśmy sytuacje i strzelaliśmy gole, ale w przerwie powiedzieliśmy sobie, że nie możemy na tym poprzestać. - opowiadał po meczu Gyurcso. - Chcieliśmy dalej strzelać bramki dla kibiców, żeby im podziękować za to, że tak licznie przyszli na stadion mimo złej pogody.
Szczególnej urody był drugi gol Węgra. Gyurcso założył "siatkę" Jakubowi Bartoszowi i z ostrego kąta trafił w samo okienko.
- Czy lubię gulasz? Oczywiście, to jedna z podstawowych potraw na Węgrzech, ale wiele innych też jest smacznych. Można powiedzieć, że dzisiaj zrobiłem taki mały gulasz z Wisły, ale to tylko jeden mecz. Musimy kontynuować tę serię - dodał Gyurcso, ściskając piłkę, którą rozbił Wisłę. - Jutro przyniosę ją na trening, żeby wszyscy koledzy złożyli na niej podpisy, bo to będzie szczególna pamiątka dla mnie. Pierwszy raz w karierze strzeliłem cztery gole w meczu i nigdy nie zapomnę tego dnia.
Dla Wisły już długo przed meczem wszystko układało się źle. Z funkcji trenera zrezygnował Dariusz Wdowczyk, z powodów osobistych nie mogło zagrać dwóch piłkarzy - Mateusz Zachara brał w sobotę ślub, a Maciej Sadlok od czwartku jest przy żonie, która urodziła syna. Czterech innych pauzowało z powodu kartek i kontuzji.
- Mimo tych osłabień nie przyjechaliśmy się tylko bronić, ale grać otwarcie, żeby wygrać - tłumaczył po meczu trener Kazimierz Kmiecik.
- Dziękuję i... przepraszam - podsumował mecz trener Pogoni Kazimierz Moskal. - Podziękowania są dla moich piłkarzy, a przeprosiny za to, że pokonaliśmy Wisłę tak wysoko, bo wiadomo, że moje życie było związane z tym klubem. Taki wynik na pewno zabolał kibiców Wisły.
Mecz obserwował skaut francuskiego klubu Lille. Zdradził nam, że zainteresowany jest w Polsce młodymi, 20-21-letnimi piłkarzami. Ale po wyczynie Gyurcso nazwisko Węgra też znalazło się w jego notesie.