To nie jedyny dokument, którego Brazylijczykowi brakuje. Wisła wciąż czeka na certyfikat zawodniczy Beto, który ma przesłać brazylijska federacja. Sprawa przeciągała się, bo wydanie tego dokumentu blokował poprzedni klub piłkarza.
- Jeśli chodzi o mój certyfikat, to naprawdę nie ma się czym martwić. Spokojnie, za trzy, cztery dni ten dokument powinien być już w Krakowie - przekonuje Beto. - Nie mam żadnego pre-kontraktu z Palmeiras, ani niczego takiego. Po prostu w Brazylii często się zdarza, że kluby blokują wydanie certyfikatu zawodnika. Marcelo przydarzyło się coś podobnego. To normalne w Brazylii, że kluby tak robią - wzrusza ramionami.
Beto nie zna ani angielskiego, ani zbyt dobrze hiszpańskiego, ani tym bardziej polskiego. Żeby porozumiewać się z kolegami z drużyny, zamierza niebawem rozpocząć naukę przynajmniej jednego z tych języków. - Zarówno angielski, jak i polski to bardzo trudne języki. Zamierzam się uczyć angielskiego, zacznę brać lekcje, jak tylko wrócimy z obozu w Hiszpanii. Z polskim będzie pewnie trudniej - śmieje się Beto. - Drużyna dobrze mnie przyjęła, mam tu mojego znajomego z Brazylii, Marcelo. Jest także Cleber, Diaz, Mauro. Dobrze się tu czuję.
Nie przeszkadza mu nawet mróz i śnieg. Wręcz przeciwnie, bawi go, że Polacy biegają tacy opatuleni. - Nie jest tak źle z tym zimnem, przesadzacie. Za moment zresztą wyjeżdżamy do Hiszpanii, więc w ogóle nie będzie problemu. Sylwestra spędziłem w Krakowie, na Rynku Głównym - opowiada. - Widać, że Kraków to miasto turystyczne, bardzo piękne. Było świetnie, bawiłem się do pierwszej w nocy.
Beto podkreśla, że jest uniwersalnym zawodnikiem, który nadaje się do różnych systemów gry. - Mogę grać zarówno jako wysunięty napastnik, na szpicy, jak i w systemie z dwoma napastnikami. W Palmeiras grałem różnymi systemami, w zależności od trenera.
Brazylijczyk ma nadzieję, że występy w Wiśle to dla niego pierwszy etap europejskiej kariery. - Uważam Wisłę za wielki klub, który bardzo się rozwija. Mam nadzieję zdobyć z nią mistrzostwo Polski. A w przyszłości - kto wie, może przeniosę się na zachód Europy. W Wiśle na pewno mogę się wypromować. Nie wiem, ile czasu tu spędzę. Może być też tak, że Wisła nie będzie ze mnie zadowolona - zauważa.
Pytany, czy ma jakąś ulubioną ligę w Europie, Brazylijczyk nie waha się ani chwili.
- Oczywiście, polską! Polska liga cały czas się rozwija. W zeszłym roku Wisła miała okazję mierzyć się z tak wielkim klubem, jak Barcelona, to wielka sprawa.
O polskiej Ekstraklasie opowiadał napastnikowi jego rodak, Marcelo. - Znamy się jeszcze z czasów gry w Brazylii - potwierdza Marcelo.
- Poradziłem mu, żeby tu przyszedł, bo może Wiśle naprawdę pomóc w zdobyciu mistrzostwa. Dobrze gra głową, obiema nogami. Uważam, że się szybko zaaklimatyzuje. Ja też nie miałem problemów z aklimatyzacją, błyskawicznie wkomponowałem się w drużynę. Opowiadałem Beto o polskiej lidze, że jest jednak wymagająca. Poza tym różni się trochę taktycznie, od tego, jak się gra w Brazylii. Uważam jednak, że nie będzie miał problemów z przystosowaniem się. Mówiłem mu też oczywiście o trenerze Skorży, który bardzo mnie wspierał i dawał mi dużo szans na grę. Radziłem Beto, by się nie wahał i przyszedł do Wisły.