Beto pojechał do Brazylii

2009-01-14 19:30

Alberto Antonio de Paula czyli "Beto", nowy napastnik Wisły Kraków wrócił we wtorek do Brazylii. - Jadę załatwiać pozwolenie na pracę - przypomina piłkarz.

To nie jedyny dokument, którego Brazylijczykowi brakuje. Wisła wciąż czeka na certyfikat zawodniczy Beto, który ma przesłać brazylijska federacja. Sprawa przeciągała się, bo wydanie tego dokumentu blokował poprzedni klub piłkarza.

- Jeśli chodzi o mój certyfikat, to naprawdę nie ma się czym martwić. Spokojnie, za trzy, cztery dni ten dokument powinien być już w Krakowie - przekonuje Beto. - Nie mam żadnego pre-kontraktu z Palmeiras, ani niczego takiego. Po prostu w Brazylii często się zdarza, że kluby blokują wydanie certyfikatu zawodnika. Marcelo przydarzyło się coś podobnego. To normalne w Brazylii, że kluby tak robią - wzrusza ramionami.

Beto nie zna ani angielskiego, ani zbyt dobrze hiszpańskiego, ani tym bardziej polskiego. Żeby porozumiewać się z kolegami z drużyny, zamierza niebawem rozpocząć naukę przynajmniej jednego z tych języków. - Zarówno angielski, jak i polski to bardzo trudne języki. Zamierzam się uczyć angielskiego, zacznę brać lekcje, jak tylko wrócimy z obozu w Hiszpanii. Z polskim będzie pewnie trudniej - śmieje się Beto. - Drużyna dobrze mnie przyjęła, mam tu mojego znajomego z Brazylii, Marcelo. Jest także Cleber, Diaz, Mauro. Dobrze się tu czuję.

Nie przeszkadza mu nawet mróz i śnieg. Wręcz przeciwnie, bawi go, że Polacy biegają tacy opatuleni. - Nie jest tak źle z tym zimnem, przesadzacie. Za moment zresztą wyjeżdżamy do Hiszpanii, więc w ogóle nie będzie problemu. Sylwestra spędziłem w Krakowie, na Rynku Głównym - opowiada. - Widać, że Kraków to miasto turystyczne, bardzo piękne. Było świetnie, bawiłem się do pierwszej w nocy.

Beto podkreśla, że jest uniwersalnym zawodnikiem, który nadaje się do różnych systemów gry. - Mogę grać zarówno jako wysunięty napastnik, na szpicy, jak i w systemie z dwoma napastnikami. W Palmeiras grałem różnymi systemami, w zależności od trenera.

Brazylijczyk ma nadzieję, że występy w Wiśle to dla niego pierwszy etap europejskiej kariery. - Uważam Wisłę za wielki klub, który bardzo się rozwija. Mam nadzieję zdobyć z nią mistrzostwo Polski. A w przyszłości - kto wie, może przeniosę się na zachód Europy. W Wiśle na pewno mogę się wypromować. Nie wiem, ile czasu tu spędzę. Może być też tak, że Wisła nie będzie ze mnie zadowolona - zauważa.

Pytany, czy ma jakąś ulubioną ligę w Europie, Brazylijczyk nie waha się ani chwili.
- Oczywiście, polską! Polska liga cały czas się rozwija. W zeszłym roku Wisła miała okazję mierzyć się z tak wielkim klubem, jak Barcelona, to wielka sprawa.

O polskiej Ekstraklasie opowiadał napastnikowi jego rodak, Marcelo. - Znamy się jeszcze z czasów gry w Brazylii - potwierdza Marcelo.

- Poradziłem mu, żeby tu przyszedł, bo może Wiśle naprawdę pomóc w zdobyciu mistrzostwa. Dobrze gra głową, obiema nogami. Uważam, że się szybko zaaklimatyzuje. Ja też nie miałem problemów z aklimatyzacją, błyskawicznie wkomponowałem się w drużynę. Opowiadałem Beto o polskiej lidze, że jest jednak wymagająca. Poza tym różni się trochę taktycznie, od tego, jak się gra w Brazylii. Uważam jednak, że nie będzie miał problemów z przystosowaniem się. Mówiłem mu też oczywiście o trenerze Skorży, który bardzo mnie wspierał i dawał mi dużo szans na grę. Radziłem Beto, by się nie wahał i przyszedł do Wisły.

Najnowsze