Głowę wciąż ma w sam raz na Koronę. Wychowanek przedłużył kieleckie nadzieje na utrzymanie

Można – niestety... - budować zespół na zawodnikach przeciętnej zazwyczaj jakości, ściąganych z zagranicy. Największą wartość i tak jednak zawsze mają ci, których serce bije dla macierzystego klubu. Tak jest na przykład z Piotrem Malarczykiem. Pierwszego gola dla Korony w ekstraklasie strzelił niemal równo 11 lat temu, różnie potem układały się jego losy, czasami zwyczajnie bywał uznawany za niepotrzebnego.

Teraz – jak to miewał w zwyczaju – w odpowiednim momencie przystawił głowę do piłki zagrywanej z rzutu rożnego i dał gospodarzom prowadzenie. Miejscowi już wcześniej solidnie bramkę Karola Niemczyckiego ostrzeliwali, ale z celnością mieli kłopoty. A „Malar” w odpowiednim momencie jak spod ziemi i zrobił swoje.

Druga połowa upłynęła pod znakiem rzutów karnych: oba zespoły „wymieniły się uprzejmościami” w tym stałym fragmencie. Dla Korony najważniejsze było jednak to, że nie zmieniło to rozdziału punktów w spotkaniu; gospodarze zgarnęli pełną pulę. Teraz podopieczni Kamila Kuzery nie bez kozery mówić mogą, że jeszcze o utrzymanie powalczą.

Korona Kielce – Cracovia 2:1 (1:0)

1:0 Malarczyk 30 min, 2:0 Łukowski 56 min (karny), 2:1 Knap 66 min (karny)

Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 5679.

Korona: Zapytowski Ż – Zator, Trojak Ż, Malarczyk, Briceag Ż – Deaconu (67. Takač), Deja (46. Szpakowski), Nono Ż – Łukowski (90. Kiełb), Szykawka (67. Śpiączka), Podgórski (79. Godinho).

Cracovia: Niemczycki – Jugas, Jablonský Ż (83. Myszor), Ghita – Rapa (61. Kakabadze), Atanasov (46. Oshima Ż), Knap, Jaroszyński Ż – Konoplanka (62. Makuch), Rakoczy (87. Bochnak) – Källman.