Kim jest piłkarz, który okazał się katem Wisły? - Urodziłem się w Kinszasie, stolicy Konga, w wieku 4 lat wyjechałem z rodzicami do Holandii. Mam dwa obywatelstwa, ale gram dla Konga. Wystąpiłem w jednym meczu kadry U-21, a gra w Arce ma być dla mnie przepustką do pierwszej reprezentacji - mówi nam Tshibamba, który zebrał w Holandii ciekawe doświadczenia.
Patrz też: Klęska Legii: Mieli gonić lidera, a przegrali z ostatnim w tabeli
- W ekstraklasie Holandii debiutowałem w NEC Nijmegen. Pierwszy mecz zagrałem przeciw Twente. Wszedłem w 85. minucie, zaraz potem strzeliłem gola. W sumie zagrałem 10 meczów i strzeliłem 3 bramki, ale z reguły dawali mi pograć nie więcej niż kilkanaście minut. Domagałem się więcej szans, a wtedy usłyszałem, że "Tshibamba to problem".
Dlatego mam, tu w Polsce, podwójną motywację, żeby udowodnić, że nie jestem problemem. Dużo gry i dużo goli, taki jest mój plan - przyznaje zawodnik, który zdążył też zebrać doświadczenia z pucharów.
Patrz też: Złamana noga Ramseya - tragedia na meczu Arsenalu ze Stoke (ZDJĘCIA!)
- Sześć spotkań zagrałem między innymi z Tottenhamem, HSV Hamburg, Spartakiem Moskwa czy Dinamem Zagrzeb. Jestem szybki, mam dobrą technikę. Cieszę się z gola strzelonego Wiśle, ale co do jakości gry, to mogę pokazać o wiele więcej - obiecuje Afrykańczyk.
Poza piłką, napastnik gdyńskiego klubu przyznaje, że lubi też tenis. - Uwielbiam oglądać zwłaszcza Rafaela Nadala. Tenisem "zaraził" mnie tata - przyznaje Kongijczyk, który zanim dołączył do Arki, był na testach w belgijskim Cercle Brugge. Tam nie wyszło, ale początek w Arce jest bardzo obiecujący.