"Super Express": - Jak zdrowie? W meczu z Ruchem zszedł pan z boiska już w 55. minucie. Uraz barku nie przeszkodzi zagrać z Zagłębiem?
Radosław Murawski: - Spędzam po kilka godzin u rehabilitantów. Bark boli, ale będę gotowy.
- W Chorzowie pokazaliście, że Piast się nie poddaje i wciąż walczy o mistrzostwo.
- Po meczu w Warszawie wszyscy nas skreślili, ale my nie straciliśmy wiary w siebie. Byliśmy wściekli za ten mecz z Legią. I ta złość poniosła nas z Ruchem. Powiedzieliśmy sobie, że nie ma się co rozczulać. Musieliśmy wygrać derby, żeby na sto procent być pewnym drugiego miejsca. Cel osiągnęliśmy, a jak Bóg da, to zdobędziemy jeszcze więcej.
- Wydawało się, że kwestia mistrzostwa jest już rozstrzygnięta, ale prezent Piastowi zrobił Stanisław Czerczesow, który przeciwko Lechii (0:2) wystawił rezerwowy skład.
- O wyniku dowiedziałem się dopiero po naszym meczu. Z trybun kibice coś tam śpiewali na Legię i się cieszyli, więc podejrzewałem, że może w Gdańsku coś fajnego się dzieje. Skład Legii był dziwny, ale to taka taktyczna zagrywka trenera Czerczesowa, który najsilniejszy zespół wystawi przeciwko Pogoni na własnym stadionie.
- Ma pan kolegów w Szczecinie? Będzie pan ich motywował, żeby postawili się Legii?
- Rozmawiałem z Mateuszem Matrasem. Zapewnił mnie, że powalczą. W grze są wielkie pieniądze. Wyższe miejsce w tabeli to dla nich większe premie.
- Pogoń jest w stanie urwać Legii punkty na jej stadionie?
- Wierzę w to z całego serca! Ale przede wszystkim my musimy pokonać Zagłębie, a nie patrzeć na Pogoń.
- To kto będzie mistrzem Polski?
- Piast! Wszystkie atuty ma w swoich rękach Legia, ale jeżeli są choćby maleńkie szanse, to wierzę, że nam się uda!