Lechia - Legia 1:0. Legia tragedia, Śląsk blisko złota

2012-05-04 4:00

Legia znów się skompromitowała, przegrywając w żałosnym stylu w Gdańsku 0:1 z Lechią, i mistrzem nie będzie. Przed ostatnią kolejką mały kroczek od tytułu jest Śląsk, który pewnie pokonał 3:1 Jagiellonię. Na potknięcie wrocławian czeka nowy wicelider - Ruch. Lech zapewnił sobie grę w europejskich pucharach i wciąż jest w grze o mistrzostwo. Z ligi spada ŁKS.

- Aż nie wiem, co powiedzieć. Do mnie to po prostu nie dociera. Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem - mówił po spotkaniu w Gdańsku załamany obrońca Legii Michał Żewłakow.

Warszawianie mieli wszystko w swoich rękach. Wystarczyło wygrać dwa ostatnie mecze. Spotkanie z Lechią rozpoczęli od huraganowych ataków, ale po kilku zmarnowanych świetnych sytuacjach zespół gości zupełnie się rozleciał. Widząc bezradność legionistów, "zielono-biali" rozkręcali się i w 43. minucie prowadzili 1:0 po ładnym uderzeniu z rzutu wolnego Jakuba Wilka. Po przerwie zespół Skorży był dalej bezradny, atakując powoli i monotonnie. Nie zdołał nawet wyrównać i po tej porażce wypadł z podium, na 4. miejsce. I patrząc na to, co wczoraj pokazał, trzeba powiedzieć, że na więcej nie zasługuje. - To jest dla nas bolesna lekcja, że walka o tytuł nie polega na gadaniu o tym. Trzeba jeszcze to pokazać na boisku - podsumował Żewłakow.

Z potknięcia Legii skorzystały trzy drużyny - Śląsk, Ruch i Lech. Wygrały swoje mecze, wyprzedzając lidera ze stolicy. Najbliżej tytułu jest Śląsk, który zgarnie złoto, jeżeli w ostatniej kolejce wygra w Krakowie z ustępującym mistrzem - Wisłą. Byłoby to symboliczne przekazanie korony...

- Na razie jeszcze szampanów nie mrozimy - ostrzega Krzysztof Wołczek, obrońca Śląska.

Bohaterami autor trzech asyst Sebastian Mila i strzelec dwóch goli Przemysław Kaźmierczak - dwaj piłkarze, którzy wczorajszy triumf powinni zadedykować Franciszkowi Smudzie. Selekcjoner kadry skreślił obie gwiazdy z Wrocławia. Zamiast nich powołał beznadziejnych wczoraj legionistów - Michała Kucharczyka i Rafała Wolskiego...

W grze o tytuł są też Ruch (po ograniu 2:0 Cracovii) i Lech (po zwycięstwie 1:0 z Podbeskidziem). Obie drużyny wykonały już plan minimum, zapewniając sobie awans do europejskich pucharów. To dzięki wpadce Korony, która przegrywając 0:2 w Kielcach z Widzewem, straciła szanse na dogonienie tych dwóch drużyn. - W pierwszej połowie spętało nam nogi - przyznał Marek Zieńczuk, którego Ruch oba gole strzelił "Pasom" dopiero po przerwie. To "Zieniu" dobił Cracovię, zdobywając przepiękną bramkę. - Kiedyś mój gol przesądził o mistrzostwie dla Wisły. Wierzę, że tym razem będzie podobnie i Ruch sięgnie po tytuł.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze