Legia - Lech. Al Capone z Ursusa rozjedzie Legię? [WYWIAD]

2014-05-31 7:00

Mistrz Polski kontra wicemistrz, czyli mecz Legia Warszawa - Lech Poznań. Takim hitem zakończy się sezon ekstraklasy. Choć wszystkie karty są już rozdane, ten mecz elektryzuje piłkarską Polskę. Szczególnie rodowitego warszawiaka z Ursusa Mateusza Możdżenia (23 l.), który gra w Lechu.

"Super Express": - Lepiej się czujesz w roli piłkarza czy modela? Pytam, bo ostatnio wziąłeś udział w specjalnej sesji, wystylizowano cię na Ala Capone.

Mateusz Możdżeń: - Świetnie się bawiłem, ale jednak pozostanę przy zawodzie piłkarza (śmiech). Nie sądzę, bym miał predyspozycje, by być modelem. A co do stylizacji, to cieszę się, że udawałem akurat Ala Capone. Sporo czytałem o przestępczości w USA i działalności Capone.

Zobacz również: Od dziecka do amanta. Zobacz jak zmieniał się Ronaldo [WIDEO]

- Na zdjęciach siedzisz w pięknym zabytkowym samochodzie.

- To był najfajniejszy moment całej sesji! Ten mercedes został wyprodukowany w 1954 roku, a w środku wygląda, jakby był nowy. Nienaruszona skóra, lakier też idealny. Widać, że właściciel dba o niego jak o członka rodziny. Po raz pierwszy i być może ostatni w życiu miałem okazję usiąść w takim zabytku.

- Przejdźmy do piłki. Niedzielny, kończący sezon mecz z Legią ma dla was jakieś znaczenie? W tabeli ani nie awansujecie, ani nie spadacie...

- Ale prestiżowo to spotkanie na najwyższym poziomie. Elektryzuje tak, jakby to była gra o najcenniejsze punkty. Pełny stadion, otoczka - to wszystko będzie nas nakręcać. Chcemy sprostać oczekiwaniom i popsuć Legii świętowanie.

- W ubiegłym sezonie na Łazienkowskiej spowodowałeś karnego, przez którego przegraliście. Dostałeś też czerwoną kartkę. Nie boisz się powtórki?

- W ogóle o tym nie myślałem, nie ma się co zadręczać. Ale faktycznie, tamten mecz był ważny, po nim w zasadzie straciliśmy szansę na tytuł. Spokojnie, demony nie powrócą.

Przeczytaj także: Zbigniew Boniek ostro o Eugenie Polanskim: Trzeba mieć jaja

- Dla ciebie, warszawiaka z dzielnicy Ursus, ten mecz jest szczególny?

- Oczywiście. Mam przyjaciół, którzy kibicują Legii i chodzą na jej mecze. Kiedy zapewniła sobie tytuł, brat wysyłał do mnie SMS-y i wbijał szpileczki. Nie miałem żadnych argumentów, by z nim polemizować. Poczekam rok, jak odbierzemy Legii majstra, to ja się wyzłośliwię (śmiech).

- Po niedawnym meczu z Pogonią mówiłeś: "odcięło nam prąd, dawaliśmy z wątroby". To przyczyna tego, że Legia wam odjechała?

- Tych czynników trochę było. Na przykład to, że my nie mamy 22 zawodników o podobnej klasie. No ale warto też podkreślić to, że tytuł zdobyła bardzo silna Legia. Możemy rywalizować, ale nie odmawiać im tego, że są dobrzy. Musimy uszanować to, że zostali mistrzami i bić się z nimi w przyszłym sezonie. Zwycięstwo w niedzielę byłoby dobrym prognostykiem, ale wcześniej musimy skupić się na europejskich pucharach. Rok temu było nam wstyd, kiedy odpadliśmy z Żalgirisem Wilno. Teraz liczymy na bombę, czyli awans do fazy grupowej.

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze