"Super Express": - Lepiej się czujesz w roli piłkarza czy modela? Pytam, bo ostatnio wziąłeś udział w specjalnej sesji, wystylizowano cię na Ala Capone.
Mateusz Możdżeń: - Świetnie się bawiłem, ale jednak pozostanę przy zawodzie piłkarza (śmiech). Nie sądzę, bym miał predyspozycje, by być modelem. A co do stylizacji, to cieszę się, że udawałem akurat Ala Capone. Sporo czytałem o przestępczości w USA i działalności Capone.
Zobacz również: Od dziecka do amanta. Zobacz jak zmieniał się Ronaldo [WIDEO]
- Na zdjęciach siedzisz w pięknym zabytkowym samochodzie.
- To był najfajniejszy moment całej sesji! Ten mercedes został wyprodukowany w 1954 roku, a w środku wygląda, jakby był nowy. Nienaruszona skóra, lakier też idealny. Widać, że właściciel dba o niego jak o członka rodziny. Po raz pierwszy i być może ostatni w życiu miałem okazję usiąść w takim zabytku.
- Przejdźmy do piłki. Niedzielny, kończący sezon mecz z Legią ma dla was jakieś znaczenie? W tabeli ani nie awansujecie, ani nie spadacie...
- Ale prestiżowo to spotkanie na najwyższym poziomie. Elektryzuje tak, jakby to była gra o najcenniejsze punkty. Pełny stadion, otoczka - to wszystko będzie nas nakręcać. Chcemy sprostać oczekiwaniom i popsuć Legii świętowanie.
- W ubiegłym sezonie na Łazienkowskiej spowodowałeś karnego, przez którego przegraliście. Dostałeś też czerwoną kartkę. Nie boisz się powtórki?
- W ogóle o tym nie myślałem, nie ma się co zadręczać. Ale faktycznie, tamten mecz był ważny, po nim w zasadzie straciliśmy szansę na tytuł. Spokojnie, demony nie powrócą.
Przeczytaj także: Zbigniew Boniek ostro o Eugenie Polanskim: Trzeba mieć jaja
- Dla ciebie, warszawiaka z dzielnicy Ursus, ten mecz jest szczególny?
- Oczywiście. Mam przyjaciół, którzy kibicują Legii i chodzą na jej mecze. Kiedy zapewniła sobie tytuł, brat wysyłał do mnie SMS-y i wbijał szpileczki. Nie miałem żadnych argumentów, by z nim polemizować. Poczekam rok, jak odbierzemy Legii majstra, to ja się wyzłośliwię (śmiech).
- Po niedawnym meczu z Pogonią mówiłeś: "odcięło nam prąd, dawaliśmy z wątroby". To przyczyna tego, że Legia wam odjechała?
- Tych czynników trochę było. Na przykład to, że my nie mamy 22 zawodników o podobnej klasie. No ale warto też podkreślić to, że tytuł zdobyła bardzo silna Legia. Możemy rywalizować, ale nie odmawiać im tego, że są dobrzy. Musimy uszanować to, że zostali mistrzami i bić się z nimi w przyszłym sezonie. Zwycięstwo w niedzielę byłoby dobrym prognostykiem, ale wcześniej musimy skupić się na europejskich pucharach. Rok temu było nam wstyd, kiedy odpadliśmy z Żalgirisem Wilno. Teraz liczymy na bombę, czyli awans do fazy grupowej.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail