Lewandowski dwukrotnie trafiał w ubiegłorocznym meczu z Wisłą w Ekstraklasie, kolejne dwa gole dołożył w Pucharze Polski. Załamani kibice krakowskiego zespołu nazwali go katem.
- Kat? Spokojnie, ja nie zabijam, tylko strzelam bramki - śmieje się, rozmawiając z "Super Expressem" Lewandowski. - Ale Lechowi faktycznie dobrze się gra przeciwko Wiśle. Ograliśmy ich w lidze, wyeliminowaliśmy z Pucharu Polski. Nie sądzę jednak, żeby trzęśli łydkami przede mną i Lechem. Tym bardziej że gramy na neutralnym terenie - w Lubinie. Najlepsze zespoły w Polsce, a do tego nowy, ładny stadion. Uwielbiam takie mecze - podkreśla "Lewy".
Lewandowski zapewnia, że piłkarze "Kolejorza" potraktują mecz o Superpuchar bardzo poważnie.
- Przecież to walka o prestiż i kolejne trofeum. Puchar Polski już mamy, oni mają mistrzostwo. Teraz my chcemy Superpuchar - przekonuje Robert.
Napastnik Lecha śledził dwumecz Wisły z Levadią Tallin w II rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Był zszokowany, że mistrzowie Polski potknęli się na zespole z Estonii.
- Nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem - kręci głową Lewandowski. - Wprawdzie gram w Lechu, ale bardzo żałowałem, że Wisła została wyeliminowana przez Estończyków. To ogromna strata dla całej polskiej piłki.
Od blamażu w Estonii minęło zaledwie 3 dni. Czy wiślacy w tak krótkim czasie zdołają się po nim pozbierać?
- Na pewno - twierdzi Robert. - Będzie nam jeszcze trudniej, niż gdyby Wisła bez problemów pokonała rywali. Teraz będą podrażnieni i zrobią wszystko, by się zrehabilitować.
Lewandowski jest przekonany, że Lech zdobędzie Superpuchar, ale obsypuje komplementami linię defensywną Wisły.
- Mają naprawdę wysokiej klasy obrońców. Przede wszystkim Brazylijczyk Marcelo. Silny, dobrze gra głową, potrafi strzelić gola przy stałym fragmencie gry. Ale... ja lubię grać przeciwko takim zawodnikom - kończy "Lewy".