- Mam pomysł, jak ograć Śląsk. Jeśli zdominujemy środek boiska, zwyciężymy - marzył przed meczem trener ŁKS-u Ryszard Tarasiewicz. Kluczową rolę w planie szkoleniowca miał odegrać Antoni Łukasiewicz, który harował w pomocy za trzech. On też, podobnie jak "Taraś", miał coś do udowodnienia w Śląsku. Niechciany w tym klubie pomocnik został odesłany na wypożyczenie do Łodzi. I zemścił się pięknie, bo już w 10. minucie uzyskał prowadzenie dla gospodarzy.
- Gdybyśmy strzelili na 2:0, tobyśmy tego meczu nie przegrali. Szkoda, bo niespodzianka była blisko, tym bardziej że nie graliśmy źle. Zimą kilku zawodników od nas odejdzie i spodziewam się, że nasza sytuacja kadrowa będzie zdecydowanie gorsza niż obecnie - podsumował rozczarowany Tarasiewicz.
Kluczowa dla losów meczu okazała się 64. minuta. Wtedy Orest Lenczyk (69 l.) przeprowadził podwójną zmianę. Na boisku pojawili się Przemysław Kaźmierczak (29 l.) i Marek Wasiluk (24 l.), którzy zdobyli gole dla Śląska. - Fajnie, że żegnam się ze Śląskiem bramką - oświadczył Wasiluk, który jednak nie chciał rozwijać tematu.