Łukasz Kosakiewicz, Sanel Kapidzić, Korona Kielce

i

Autor: CYFRA SPORT Piłkarze Korony Kielce (od lewej): Łukasz Kosakiewicz i Sanel Kapidzić

Lokomotywa z Poznania rozbiła się o Koronę. Niespodziewany triumf kielczan

2018-04-14 0:24

W pierwszym meczu grupy mistrzowskiej Ekstraklasy sezonu 2017/18 kibice w stolicy Wielkopolski obejrzeli rywalizację Lecha Poznań z Koroną Kielce. "Kolejorz" fazę zasadniczą zakończył na pozycji lidera i jego fani liczyli, że z osłabionym przeciwnikiem zdobędą kolejny komplet punktów. Przeżyli jednak spore rozczarowanie. Ich pupile nie potrafili strzelić gola nawet z rzutu karnego, a kielczanie zdołali pokonać Matusa Putnockiego i to oni niespodziewanie wrócili do domu z trzema "oczkami".

Mecz Lech Poznań - Korona Kielce miał być kolejnym świętem dla kibiców w stolicy Wielkopolski. "Kolejorz" zaliczył piorunującą końcówkę sezonu zasadniczego, wygrywając cztery ostatnie spotkania. Pozwoliło to na objęcie pozycji lidera przed finałem kampanii. Dodatkowo Lecha w roli faworyta stawiał fakt, że kielczanie zawitali na Bułgarską w osłabionym składzie. Oficjalnie kilku zawodników narzekało na urazy. Nieoficjalnie chodziło o oszczędzanie sił przed rewanżem półfinału Pucharu Polski z Arką Gdynia. W pierwszym spotkaniu na własnym stadionie podopieczni Gino Lettieriego pokonali żółto-niebieskich 2:1.

Przez pierwsze minuty rywalizacji w Poznaniu działo się niewiele. Na dobre mecz rozkręcił się po pół godzinie gry. W 32. minucie w polu karnym kielczan Nikolę Vujadinovicia faulował Djibril Diaw. Pan Krzysztof Jakubik nie wahał się i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Darko Jevtić. Jego uderzenie obronił jednak Zlatan Alomerović! Golkiper kielczan w rundzie zasadniczej obronił "jedenastkę" innego lechity - Christiana Gytkjaera. Parada bramkarza była impulsem dla jego kolegów. Trzy minuty po niej na strzał z dystansu zdecydował się Sanel Kapidzić. Bośniak z duńskim paszportem miał trochę szczęścia, ponieważ piłka po drodze odbiła się od nogi rywala i od słupka wpadła do siatki Matusa Putnockiego. Do przerwy goście prowadzili niespodziewanie 1:0 na terenie, na którym nigdy jeszcze nie wygrali.

Po wznowieniu gry, jak można się spodziewać, optyczną przewagę miał Lech. Poznaniacy długo nie mogli jednak stworzyć realnego zagrożenia pod bramką przyjezdnych. Dopiero na kilkanaście minut przed końcem gospodarze mocniej podnieśli tętno Alomeroviciowi. Najpierw Chobłenko przeniósł piłkę nad poprzeczką z kilku metrów, a chwilę później z bliskiej odległości Gytkjaer oddał piłkę w ręce bramkarza rywali. Na dziesięć minut przed końcem wyborną okazję miał po drugiej stronie Elia Soriano. Włoch fatalnie się pomylił. Na jego szczęście nie zaważyło to na wyniku i niespodziewanie Korona wygrała w Poznaniu. Lech pozycję lidera może stracić w sobotę po meczach Legii Warszawa z Zagłębiem Lubin i Jagiellonii Białystok z Górnikiem Zabrze.

Lech Poznań - Korona Kielce 0:1 (0:1)
Bramka: Sanel Kapidzić 35

Żółte kartki: Gumny, Jevtić, Klupś - Diaw, Kosakiewicz, Alomerović, Dejmek

Lech: Putnocky - Gumny (66. Klupś), Dilaver, Vujadinović, Kostewycz (77. Tomasik) - Trałka, Gajos - Jevtić, Majewski, Jóźwiak (46. Chobłenko) - Gytkjaer

Korona: Alomerović - Rymaniak, Dejmek, Kovacević (66. Kecskes), Diaw - Kosakiewicz, Możdżeń, Aankour, Kallaste (62. Gardawski) - Kapidzić (76. Soriano), Janjić

Ekstraklasa: WYNIKI NA ŻYWO i TABELA -> TUTAJ

Najnowsze