"Super Express": - Wielu zarzucało panu, że jadąc na Euro w roli komentatora zaniedba pan przygotowania zespołu do sezonu.
Czesław Michniewicz: - Nie wiem, skąd takie opinie. Właściciele klubu, państwo Witkowscy, nie robili problemu z tego powodu, a wręcz cieszyli się, że jadę i będę mógł zobaczyć, jak gra Europa, w jakim kierunku idzie piłka nożna. Pewne elementy, które tam zobaczyłem, będę starał się wpleść w cykl szkolenia w Termalice.
- Pewnie po dwóch wygranych właściciele klubu są szczęśliwi?
- Nie, zachowują spokój. Na co dzień prowadzą biznes i wiedzą, że w obu tych dziedzinach - sporcie i biznesie - trzeba ciężko pracować i wykazywać się czynami, a nie słowami. Na pewno jest im miło, tym bardziej, że 2 dni po zwycięstwie nad Cracovią właściciel klubu Krzysztof Witkowski miał imieniny, i był to nasz prezent dla niego. Zresztą przez kilka dni było świątecznie, bo w sobotę był ślub córki prezesa, a nazajutrz poprawiny - czyli taki klasyczny świąteczny hat trick. Atmosfera w Niecieczy do piłki jest znakomita, bo nawet ksiądz przekłada mszę, jeśli jest mecz.
- Jak to?
- Ksiądz jest kibicem piłkarskim, bo pełniąc posługę w Anglii sympatyzował z drużyną Huddersfield. W zależności o tego, o której gramy u siebie, to zmienia godzinę mszy. Ostatnio z godz.15.00 przełożył na 12.00, żeby mieszkańcy mogli pójść i do kościoła, i na stadion. Turystów z Norwegii, którzy przyjechali na ŚDM, zaprosił na grilla z piłkarzami, a dzień później tak nam kibicowali, że chyba pomogli wygrać z Cracovią (śmiech). W Niecieczy są inne klimaty niż w dużych miastach, jest większa serdeczność i bliskość ludzi, którą znam zresztą z pobytu we Wronkach.
- Święto w Niecieczy może trwać, bo jeśli wygracie z Zagłębiem, to na dłużej będziecie liderem.
- Trochę dziwnie to brzmi, prawda (śmiech). Jedziemy, żeby zagrać dobry mecz, i zobaczyć, gdzie jesteśmy na tle Zagłębia, które przeżywa fantastyczny okres. Dwa lata temu oba zespoły grały w I lidze i toczyły ze sobą wyrównane mecze. Zobaczymy, ile i w jakich elementach teraz nam brakuje, żeby podążać ich drogą. Nie sądzę, żeby byli zmęczeni i zdołowani porażką z SoenderjyskE (1:2 w czwartek w Lidze Europy - red.), bo wcześniej po 120 minutach z Partizanem w dobrym stylu ograli Lecha.