"Super Express": - Na Copa America Kolumbia pokonała Brazylię 1:0. W kraju chyba zapanowało szaleństwo?
Manuel Arboleda: - Dla Kolumbijczyków każdy pretekst do świętowania jest dobry, a zwycięstwo nad Brazylią, na co czekaliśmy 24 lata, to szczególna okazja. Było i jest wesoło, choć jeszcze niczego nie wygraliśmy. Wystarczy spojrzeć na tabelę naszej grupy. Żeby awansować, trzeba ograć w niedzielę Peru. Generalnie to wierzę, że wygramy ten turniej. Kolumbia nie musi się nikogo bać.
COPA AMERICA: RONALDO BEZLITOSNY DLA NEYMARA
- A kto mas was poprowadzić do tego triumfu?
- Na razie nikt aż tak się nie wyróżnia jak James Rodriguez na mundialu. Siłą Kolumbii jest raczej drużyna, a James dopiero się rozkręca. W meczu z Brazylią najbardziej podobał mi się Carlos Sanchez, człowiek od brudnej roboty.
- Mówiłeś mi niedawno o zielonej trawie, krowach i walcach.
- Miałem na myśli moje biznesy. Mam sporo ziemi, hoduję na niej krowy. Rozkręca się też centrum handlowe, którego jestem jednym ze współwłaścicieli. A ostatnio wziąłem się za import ciężkiego sprzętu. Sprowadzam z USA i z Hiszpanii walce, spychacze, betoniarki. To bardzo dobry biznes, z dużą przebitką.
- A co z piłką? Skończyłeś już karierę?
- Nie. Trenuję z Deportivo Tolima, klubem z miasta, w którym mieszkam. Albo będę grał w lidze kolumbijskiej, albo menedżer znajdzie mi coś gdzie indziej. Kariery nie kończę, nadwagi nie mam.
- O mistrzostwie dla Lecha pewnie słyszałeś.
- No jasne. Widziałem w Internecie zdjęcia cieszących się kolegów. Super! Gdyby nie błąd kierownictwa Lecha, które zatrudniło Mariusza Rumaka, to Lech miałby tych tytułów więcej i dziś grałby w Lidze Mistrzów. Rumak cofnął ten klub o kilka lat.