Mateusz Szwoch: Bania z Arki trzęsie ligą [ZDJĘCIA]

2016-08-01 9:16

Przed trzema miesiącami zapisał się w historii Arki, bo to jego gol zapewnił klubowi z Gdyni awans do Ekstraklasy. Teraz mówi o nim cała piłkarska Polska, bo w zwycięskim meczu z Ruchem Chorzów 3:0 Mateusz Szwoch (23 l.) popisał się trzema asystami.

Młody rozgrywający jest liderem beniaminka.

- Wiem, że w ten sposób wysoko zawiesiłem sobie poprzeczkę, ale to bardzo dobrze, bo ja lubię wyzwania - podkreśla Szwoch. - Ważne, aby wysoką formę potwierdzać jak najczęściej. Najwięcej satysfakcji dała mi druga asysta, bo to była ładna akcja z naszej strony, którą kapitan Miroslav Bożok zakończył golem.

Początek sezonu Arka ma rewelacyjny: pokonała po 3:0 Wisłę i Ruch. Beniaminek wyrasta na rewelację ligi.

- Naszą siłą jest to, że cały czas gramy w tym samym zestawieniu. Po awansie w zespole nie doszło do wielkich zmian - ocenia rozgrywający Arki. - Wygraliśmy dwa mecze, ale nie będziemy opowiadać, jacy to jesteśmy mocni. Jednak czuję, że stać nas na wiele, a Arka wniesie do ligi taki świeży powiew powietrza znad morza. Jesteśmy w stanie powalczyć z każdym. Dobrym przykładem jest Zagłębie Lubin. Weszli do ligi i w ubieg- łym sezonie zagrali w niej bez kompleksów. W Gdyni brakowało Ekstraklasy, w której nie było Arki pięć lat.

Do Arki Szwoch trafił z Legii, z której jest wypożyczony. Umowa wygasa w czerwcu 2017 roku, ale mistrzowie Polski w dowolnej chwili mogą upomnieć się o zawodnika.

- Po ostatnim sezonie nie zastanawiałem się nad tym, czy pojawi się temat mojego wcześniejszego powrotu do Warszawy - zaznacza Szwoch. - W każdym razie Legia się nie odzywała. Pobyt w Arce ma dobre strony. Mogę regularnie grać i robić postępy. To korzystny układ dla wszystkich. Jeśli Legia uzna, że jestem jej potrzebny, to ma prawo po mnie sięgnąć. Ale teraz nie ma takiego tematu.

Pasją Szwocha jest tenis ziemny.

- Najczęściej grywam z Marcinem Warcholakiem - zdradza piłkarz. - Rywalizujemy ze sobą, a przegrany opłaca wynajęcie kortu czy pokrywa rachunek za obiad. Ostatnio płaci Marcin... W zawodowym tenisie cenię Novaka Djokovicia i Rafę Nadala, bo przypominają mnie. Każdy z nich jest gotów do wielkich poświęceń i zostawia na korcie serducho.

Lider Arki ma dość oryginalny boiskowy pseudonim. Koledzy wołają na niego... "Bania".

- Przydomek pochodzi z czasów juniorskich - opowiada. - Koledzy żartowali, że mam dużą głowę. Nazwali mnie "Bania" i tak zostało do dziś. Mnie to nie przeszkadza, przyzwyczaiłem się, mam dystans do siebie - przekonuje bohater Arki.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze