- W składzie Zagłębia w meczu z Wisłą było tylko trzech Polaków. To niecodzienne w drużynach, które pan prowadził...
Orest Lenczyk: - Nie liczę, ilu w składzie mam Polaków, wystawiam tych, którzy prezentują się dobrze przed danym meczem. Czasy, że w klubach grali w większości wychowankowie, to już przeszłość. Szefowie klubów żądają wyników, a te osiąga się dobrymi piłkarzami. Czy to polskimi, czy zagranicznymi, w zależności, na jakich kogo stać.
Barcelona otrzymała ZAKAZ transferowy od FIFA!
- Pan przekonał się bardziej do cudzoziemców?
- Nie można generalizować i twierdzić, że cudzoziemcy są lepsi od Polaków. Ważniejsze jest to, że w naszej szatni jest bardzo dobra atmosfera, znacznie lepsza niż jesienią. Poprawiło ją odejście kilku piłkarzy, którzy nie wykorzystali swojej szansy w Zagłębiu (zimą odeszli Jeż, Rakels i Gliwa - red.). W klubach, do których przeszli, wcale nie są gwiazdami. W Zagłębiu krok po kroku realizujemy plan, którym jest utrzymanie w Ekstraklasie.
- A przy okazji zdobycie Pucharu Polski i gra w europejskich pucharach?
- Nie myślimy teraz o tym. Tak samo jak nie wpadamy w zachwyt po wygranej z Wisłą. Koncentrujemy się na najbliższym meczu z Lechią, która - jak słyszę - ma być w pierwszej ósemce ligi.
- Pan walczy z Zagłębiem o utrzymanie. Kogo typuje pan na mistrza Polski?
- Myślę, że tylko jakieś tąpnięcie mogłoby pozbawić mistrzostwa Legię, która uciekła rywalom. Straty Lecha są już duże. Z kolei Wisła nie wygrała żadnego z ostatnich pięciu meczów i trudno sobie wyobrazić, że zagrozi Legii.