Real Murcia postanowił nie przedłużać z nim kontraktu. Trudno się dziwić, bo Polak niemal cały sezon przesiedział na ławie. Rozegrał 25 spotkań, ale w większości z nich wchodził na boisko w końcówkach.
- Pod względem sportowym to był dla mnie kiepski sezon - przyznaje szczerze Sikora. - Ale w Hiszpanii ja i moja rodzina czuliśmy się świetnie. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, a przecież jestem już w tym wieku, że trzeba myśleć nie tylko o piłce, ale i o przyszłości.
Adrian na tyle polubił Hiszpanów, że chrzestnym jego synka Łukasza (urodził się 2 miesiące temu w Murcii) będzie przyjaciel z Hiszpanii - Juan.
Co dalej z karierą Sikory? W sezonie 2007/08 strzelił dla Groclinu w lidze aż 16 goli. Legia i Wisła chciały go pozyskać, ale wybrał Hiszpanię. Teraz może przyjść za darmo. Aż grzech nie skorzystać, tym bardziej że obie polskie potęgi gorączkowo szukają bramkostrzelnych napastników.
- Jeśli dostanę dobrą ofertę, zostanę w Hiszpanii. A jeśli nie, to na pewno wrócę do Polski - deklaruje piłkarz. - Podoba mi się w Hiszpanii, aklimatyzację mam już za sobą, ale jeżeli tutejsze oferty będą podobne do tych z polskiej ligi, to raczej wrócę do kraju.
Gdzie przyfrunie "Sikorka"? Piłkarz zdecydowanie dementuje doniesienia, że miałby trafić do Widzewa. - Chciałbym grać w klubie walczącym w pucharach lub o wysokie cele w lidze - mówi.
Filigranowy, szybki Sikora (170 cm) mógłby stworzyć w Legii świetny duet napastników z Takesure Chinyamą. "Wojskowych" uprzedzić może jednak nie tylko Wisła, ale i Lech. Maciej Skorża (trener "Białej Gwiazdy") i Jacek Zieliński (szkoleniowiec "Kolejorza") doskonale znają możliwości Sikory, z którym pracowali w Groclinie, a ten harował na ich trenerskie CV, strzelając mnóstwo bramek.
- Lech? Zawsze dobrze współpracowało mi się z trenerem Zielińskim - uśmiecha się Sikora.