Zacięta rywalizacja w Ekstraklasie i 1. Lidze
Rywalizacja klubowa w Polsce może w tym sezonie przyprawiać o zawrót głowy. Takiego „wyścigu ślimaków” nie oglądaliśmy już dawno – na cztery kolejki przed końcem matematyczne szanse na mistrzostwo ma nawet 7. w tabeli Pogoń Szczecin! O tym, jaki ścisk panuje w czołówce, świadczy choćby fakt, że 2. Lecha Poznań i 6. Raków Częstochowa dzielą tylko 3 oczka. Ale ścisk, i to nawet większy, panuje w walce o baraże w Fortuna 1. Lidze – tam między 6. lokatą (ostatnią, dającą baraże) a 11. jest tylko 5 punktów różnicy! Póki co ostatnie miejsce barażowe zajmuje Odra Opole z 46. punktami na koncie, ale tyle samo „oczek” mają Górnik Łęczna i Motor Lublin, a tylko jedno mniej ma Wisła Płock. Dlatego tak ważne było zwycięstwo GKS-u Katowice nad Polonią Warszawa, które pozwoliło umocnić się w strefie barażowej i odskoczyć od Odry na 4 punkty. Ale doszło do niego w niecodziennych okolicznościach, bowiem jeszcze w doliczonym czasie gry GKS przegrywał z Polonią!
Polonia wypuściła zwycięstwo z rąk w ostatnich sekundach! Kibice wściekli ruszyli do szatni
Mecz ten miał także ogromne znaczenie dla samej Polonii. Ta nie wygrała od trzech spotkań, a dwa ostatnie przegrała i ma tylko punkt przewagi nad Resovią znajdującą się w strefie spadkowej. Sytuacja malowała się zgoła inaczej jeszcze w 90. minucie spotkania z GKS-em Katowice, gdy Polonia prowadziła 1:0. Niestety dla warszawskiego klubu, w 91. minucie wyrównanie katowiczanom z karnego zapewnił Jędrych, a trzy minuty później na prowadzenie wyprowadził ich Arak. Frustracja kibiców i piłkarzy Polonii była tym większa, że w 97. minucie nie uznano im gola wyrównującego. Po spotkaniu emocje były tak wielkie, że kibice Polonii z wściekłością ruszyli do szatni swoich piłkarzy!
Sytuację przybliżył Samuel Szczygielski z portalu Meczyki.pl, który relacjonował, że jeden z piłkarzy Polonii wściekły po meczu odkrzyknął coś do swoich kibiców. To tylko podgrzało atmosferę i kilku fanów nie wytrzymało, i weszło do szatni zawodników Polonii. Na szczęście szybko interweniowała ochrona z tarczami i sytuację udało się opanować zanim zdarzyło się coś złego. Ostatecznie nikt nie ucierpiał, ale sytuacja na pewno była groźna.