W meczu ze Śląskiem to on strzelił gola na 1:1, który dał Zawiszy wiarę w to, że we Wrocławiu można zdobyć punkty. Jak się później okazało – aż trzy. Cieniem na zwycięstwie bydgoszczan kładzie się fakt, iż trafienie Wahana Geworgiana na 2:1 padło z ewidentnej pozycji spalonej, której nie zauważył sędzia. Antybohaterem meczu był bramkarz Śląska Rafał Gikiewicz, który popełnił błędy przy obu golach dla Zawiszy. Najpierw nie porozumiał się z Mariuszem Pawelcem i do piłki mógł dopaść Carlos, a potem dał się wyprzedzić Geworgianowi. Wstyd!
Przeczytaj również: Koszmar Przemysława Tytonia. Uderzył w słupek i stracił przytomność [WIDEO]