Adam Zrelak zapewnił Warcie niespodziewane zwycięstwo nad Legią, która nie przegrała wcześniej 15 meczów z rzędu. Słowak był bohaterem spotkania, bo ciężko pracował w obronie i uratował swój zespół od utraty gola. Goście tym samym mocno ograniczyli swoje szanse na dogonienie lidera Rakowa Częstochowa. W pierwszej połowie goście zdominowali warciarzy, którzy przez długie fragmenty bronili się całym zespołem. Robili to jednak skutecznie i praktycznie nie pozwalali rywalom stwarzać dogodnych okazji. Podopieczni Kosty Runjaicia starali się swoich szans szukać po dośrodkowaniach w pole karne, ale piłkarze Warty wygrywali pojedynki główkowe. Legioniści dobrze grali pressingiem, atakowali poznaniaków tuż przed ich własnym polem karnym i szybko odzyskiwali piłkę. Grali jednak zbyt schematycznie, by rozmontować defensywę Warty. Nieliczne próby strzałów z dystansu w wykonaniu Josue, Bartosza Slisza i Carlitosa nie sprawiły Adrianowi Lisowi większych kłopotów.
Sromotna klęska Legii Warszawa z Wartą Poznań
"Zieloni" poza końcówką pierwszej odsłony, byli nieobecni w polu karnym przeciwnika. Dopiero w 39. minucie Maciej Żurawski strzelił z dystansu zbyt lekko i w sam środek bramki, a Kacper Tobiasz mógł nawet z zamkniętymi oczami złapać piłkę. Chwilę później lepszej jakości uderzenie oddał Miłosz Szczepański, ale minimalnie przestrzelił. Niezłą sytuację miał też Zrelak, który wbiegł w pole karne, ale zamiast uderzyć podawał wzdłuż bramki. Tyle, że żaden z jego kolegów nie nadążył za akcją. W odpowiedzi Legia wyprowadziła kontrę, Carlitos dograł do Bartosza Kapustki, ale Lis instynktownie zatrzymał strzał pomocnika gości.
Zupełnie inne oblicze warciarze pokazali po zmianie stron. Piłkarze Legii najwyraźniej nie do końca wyszli z szatni skoncentrowani, bowiem kilka akcji poznaniaków mogło się podobać. Najlepszej nie wykorzystał Zrelak, który dostał piłkę z głębi pola. W sytuacji sam na sam słowacki napastnik podciął piłkę nad Tobiaszem, lecz ta potoczyła się daleko od celu. W 58. minucie na krótko zapanowała radość w sektorze kibiców gości, bowiem Rafał Augustyniak przy biernej postawie obrońców Warty trafił do siatki. Gol nie został uznany, bowiem wcześniej Yuri Ribeiro, który także brał udział w tej akcji, był na minimalnym spalonym.
Warta się otworzyła i w końcu pokazała swoje walory ofensywne. W 67. minucie legioniści stracili piłkę przy narożniku boiska, przejął ją Szmyt i wycofał do Zrelaka. Snajper gospodarzy tym razem przymierzył już precyzyjnie i nie dał szans Tobiaszowi. Legia po stracie gola odzyskała na moment inicjatywę i niewiele brakowało, by Maciej Rosołek wyrównał. Stojący na linii bramkowej Zrelak przyjął mocne uderzenie na klatkę piersiową. Przyjezdni postawili wszystko na jedną kartę, ale Warta też nie zamierzała tylko się bronić i starała się "zamknąć" mecz. Zrelak i Szmyt byli już jednak zbyt zmęczeni, by lepiej zachować się w niektórych sytuacjach. Końcówka była nerwowa, ale warciarze po raz kolejny przetrwali napór gości i mogli cieszyć z przerwania dobrej passy drużyny ze stolicy.
Warta Poznań - Legia Warszawa 1:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Adam Zrelak (67)
Żółte kartki: Niilo Maenpaa, Adrian Lis (Warta) - Josue, Jurgen Celhaka (Legia)
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów 4 248.
Warta Poznań: Adrian Lis - Jakub Kiełb (81. Jan Grzesik), Dimitris Stavropoulos, Dawid Szymonowicz, Robert Ivanov (25. Wiktor Pleśnierowicz), Konrad Matuszewski - Miłosz Szczepański (63. Stefan Savic), Niilo Maenpaa (63. Michał Kopczyński), Maciej Żurawski (63. Miguel Luis), Kajetan Szmyt - Adam Zrelak.
Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Maik Nawrocki (84. Lindsay Rose), Rafał Augustyniak, Yuri Ribeiro - Paweł Wszołek, Bartosz Slisz (84. Jurgen Celhaka), Josue (75. Igor Strzałek), Bartosz Kapustka, Filip Mladenovic (75. Makana Baku) - Maciej Rosołek, Carlitos (75. Robert Pich).