Być może dlatego, że dotąd propozycje belgijskie nie przybrały właściwego wymiaru finansowego. Wysłannicy Anderlechtu, nie mogąc przekonać klubu, zabrali się za kuszenie piłkarza. Nieoficjalnie proponują mu zarobki w wysokości ok. 1 mln euro rocznie. W Lechu Murawski zarabia "tylko" 400 tysięcy euro, więc argument jest poważny.
"Muraś" został w styczniu 2011 wykupiony z Rubina Kazań za 1 mln euro i podpisał z Lechem 3,5 kontrakt, więc wszystko zależy teraz od "Kolejorza". Anderlechtowi zdaje się na transferze pracowitego rozgrywającego bardzo zależeć. W dodatku wiadomo, że Murawski przyjaźni się z Marcinem Wasilewskim, więc jego wprowadzenie do drużyny byloby dodatkowo ułatwione. Teraz jednak Belgowie muszą poważnie potrząsną fiołkową kabzą by poznaniaków przekonać.