Kamil Kosowski

i

Autor: archiwum se.pl

Wisła - Legia. Kamil Kosowski przed hitem ligi: Tej klątwy Legia nie przełamie WYWIAD

2013-04-13 12:07

Legia nie wygrała na stadionie Wisły od 1997 roku i mam nadzieję, że tak pozostanie - mówi przed sobotnim klasykiem Kamil Kosowski (36 l.). - Warszawianie są zdecydowanym faworytem, ale to nie znaczy, że pójdzie im z nami łatwo. Kilka lat temu miałem propozycję z Legii, jednak nie wyobrażałem sobie gry w tym klubie. Choć jako mały chłopiec trzymałem za nich kciuki - przyznaje "Kosa".

W tym sezonie Legia wyspecjalizowała się w zdobywaniu stadionów, z których przez lata nie mogła przywieźć trzech punktów. W rundzie wiosennej, po 8 latach niemocy, padł Poznań, a całkiem niedawno, po 7 latach bez zwycięstwa, Konwiktorska. "Twierdza Wisła" broni się najdłużej - blisko 16 lat.

- Czy wciąż przed tym meczem mam dreszczyk emocji? Zdecydowanie tak - mówi Kosowski. - Dla mnie to bardzo prestiżowe spotkanie. Trochę tych meczów z Legią się rozegrało. Najbardziej pamiętam ten w Warszawie, gdy zapewniliśmy sobie na ich stadionie mistrzostwo Polski. Trener Nawałka dostał wtedy kamieniem w głowę i upadł na murawę. Dantejskie sceny się działy... - przypomina sobie "Kosa", który, jak się okazuje, kilka lat temu mógł przejść do Legii.

- Kiedy przymierzałem się do powrotu z Cypru, miałem propozycję z Legii. Nie byłbym jednak w stanie podpisać kontraktu z tym klubem. Nie po tylu latach gry i przeżyciach w Wiśle. Choć gdy byłem małym chłopakiem, to kibicowałem warszawianom. Najbardziej podziwiałem wtedy Maćka Szczęsnego - przyznaje "Kosa", któremu ciężko pogodzić się z tym, co dzieje się z Wisłą.

- Gramy w kratkę. Raz nieźle, ale czasem tragicznie. Staram się zarazić kolegów moim optymizmem, jednak jeden człowiek, nawet największy optymista, Wisły nie odmieni - mówi skrzydłowy "Białej Gwiazdy", który do obecnej Legii ma duży szacunek. - Ich polityka transferowa budzi uznanie. Akcenty są równo rozłożone, zespół nie zależy tylko od jednego piłkarza. Ljuboja? Bardzo dobry zawodnik, ale Legia już pokazała, że bez niego nie umrze. Saganowski i Dwaliszwili w niczym mu nie ustępują. No i mają Radovicia, który dorósł do roli lidera. Ale najprzyjemniej ogląda się ostatnio Jakuba Koseckiego. Ma wielką dynamikę i skuteczność, czyli wszystko, czego można wymagać od piłkarza na jego pozycji - chwali młodszego "Kosę" starszy "Kosa", którego zdaniem to właśnie Legia zdobędzie mistrzostwo Polski. - I dopiero wtedy, dzięki pucharom, dowiemy się, jaka jest realna siła tej drużyny. Bo nasza liga jest zbyt słaba, aby mogła solidnie klasę Legii zweryfikować...

Przełamania

Te klątwy Legia już w tym sezonie przełamała

Lech - Legia 1:3, pierwsze zwycięstwo na Bułgarskiej od 8 lat

Polonia - Legia 1:2, pierwsza wygrana na Konwiktorskiej od 7 lat

Najnowsze