Wszystko o Ekstraklasie na Gwizdek24.pl
To była akcja marzenie. Kosecki (168 cm/59 kg), który sylwetką przypomina bardzo Leo Messiego (169 cm/67 kg), niczym słynny Argentyńczyk z Barcelony na pełnej szybkości ograł obrońców Widzewa.
- Do Messiego mi jeszcze dużo brakuje, ale takie porównania są bardzo miłe - uśmiecha się "Kosa", który znowu, tak jak tydzień temu w meczu z Lechem (3:1), po strzelonym golu zasalutował warszawskim kibicom.
- Mamy przydomek wojskowi, więc jak wojskowy zameldowałem wykonanie zadania - wyjaśnia piłkarz.
Koseckiemu wkrótce kończy się kontrakt z Legią, a obecni na piątkowym meczu skauci z zachodnich klubów z pewnością zanotowali sobie jego nazwisko.
- Skupiam się wyłącznie na najbliższej przyszłości, a ta najbliższa to mecz z Ruchem. Nowa oferta z Legii? Jeszcze jej nie dostałem, ale pod koniec grudnia razem z innymi piłkarzami, którym kończą się kontrakty, usiądziemy do rozmów. Nie ukrywam, że chciałbym przedłużyć kontrakt, spokojnie się zadomowić w Warszawie i zdobyć z Legią mistrzostwo Polski - deklaruje "Kosa", który zapowiada, że wkrótce może na boisku imponować jeszcze większą szybkością.
- W Legii jestem najszybszy, ale to nie jest tak, że przychodzi mi to bez problemu. Wiem, że to jest mój główny atut i na każdym treningu ciężko pracuję, żeby tę moją szybkość jeszcze poprawić.