Do zdarzenia miało dojść 7 października po meczu francuskiej Ligue 1 Paris Saint-Germain - Olympique Lyon (5:0). Leo D'Souza twierdzi, że właśnie wtedy ktoś próbował go porwać! Jego zdaniem mieli za tym stać ludzie Karima Benzemy.
W pewnym momencie agent przyznał, że miała się przed nim zatrzymać czarna furgonetka. Gdy mężczyzna odmówił wejścia do środka, został uderzony. Uratowali go przypadkowi przechodnie.
Choć samego Benzemy w środku pojazdu nie było, to D'Souza wśród siedzących tam ludzi rozpoznał jednego ze znajomych piłkarza. Postanowił zgłosić sprawę na policję. Ale sam zawodnik Realu Madryt wyśmiał te zarzuty.
- Przyjaciel Benzemy dotyka D'Souzę i zostaje to nazwane uprowadzeniem. Następnie D'Souza rzekomo jest pobity, ale cały czas normalnie pracuje. D'Souza początkowo twierdzi, że Benzema siedział w ciężarówce, ale zmienił zdanie, gdy taką wersję odrzucili śledczy. Czy ten świat jest poważny? - napisał na Twitterze.
Czemu Benzema miałby w ogóle zrobić coś takiego agentowi piłkarskiemu? Nie do końca wiadomo. Zagraniczne media podają, że obaj panowie jakiś czas temu popadli w konflikt, ale niestety nie znamy przyczyn oraz genezy całej historii.