Łukasz Milik z niecierpliwością oczekuje nie tylko barażowego meczu reprezentacji na Stadionie Śląskim, ale przede wszystkim okazji do spotkania z „bracikiem”, który poza boiskiem mocno angażuje się w pomoc Ukraińcom.
„Super Express: - „W górę serca” - chciałoby się zawołać. Miesiąc temu w rozmowie z SE mówił pan: „Wierzcie w Arka, będzie dobrze”. W ostatnich dniach Arek strzelił dwa gole w Lidze Konferencji, zdobył bramkę w lidze... Już jest dobrze?
Łukasz Milik: - Jest. Ba; myślę, że będzie... jeszcze lepiej. Arek dobrze się czuje, jest uśmiechnięty. Wygląda świetnie motorycznie, jest głodny piłki, mecze i gole – a ostatnio, jak kibice wiedzą – ich nie brakuje, sprawiają mu frajdę.
- Dobrze ma być przede wszystkim 29 marca na Stadionie Śląskim. Pytanie zadziorne: można zgubić formę w dwa tygodnie?
- To się Arkowi nie zdarzało. Jeśli utrzyma rytm meczowy – a trochę tych gier jeszcze przed nim do czasu barażowego spotkania – nie będzie kłopotu z utrzymaniem obecnej formy.
- W międzyczasie jego klubowy zespół czekają dwa poważne wyzwania: rewanż z Basel i mecz o drugie miejsce w lidze francuskiej z Niceą. To dobrze, że przed kadrą tak dobrze się brat „przetrze”?
- Kalendarz faktycznie jest napięty, bo przecież zaraz potem – początek zgrupowania kadry i mecz towarzyski ze Szkocją. Ale – jak powiedziałem – ten rytm meczowy jest ważny.
- Wejściówki na Stadion Śląski już pan ma? A plan spotkania z bratem przy okazji zgrupowania?
- Wejściówek jeszcze nie mam, ale oczywiście obecność w Chorzowie to punkt obowiązkowy. A spotkanie z Arkiem? Nie znamy na razie szczegółowych planów pobytu reprezentacji na Śląsku. Zapewne kadrowicze będą dość szczelnie zamknięci, czemu się nie dziwię, stosownie do rangi meczu. Zawsze jednak uda się znaleźć jakąś okazję do – krótkiego chociażby – spotkania.
- W dniu swych urodzin Arek poinformował o przekazaniu 200 tysięcy złotych na zbiórkę „SOS dla dzieci Ukrainy”.
- Nie wyobrażam sobie, by nie pomagać naszym sąsiadom. W tej chwili w Akademii Górnika też przyjęliśmy dziewięciu chłopaków z Ukrainy: jeden pochodzi ze Lwowa, reszta z Kijowa. Mają 14, 15, 17 lat; gościmy ich w Zabrzu razem z rodzinami, które uciekły przed wojną. Również oni mogą liczyć na pomoc Arka – już ją zadeklarował.
Tak wygląda kadra Szkocji na mecz z Polską. "Mogą wystawić najsilniejszy skład"