„Super Express”: - Gorący miał pan niedzielny wieczór przed telewizorem?
Łukasz Milik (dyrektor akademii Górnika Zabrze): - Bramka przepiękna. Tym bardziej godna zauważenia, że przecież to nawet nie była sytuacja bramkowa; ba, to nie było... pół sytuacji. Cały kunszt techniczny Arka wyszedł w tym momencie. Dobrze ją przyjął, dobrze się zastawił, uderzył przewrotką.
- Pamięta pan takiego gola brata, choćby z odległego dzieciństwa?
- Chodzi mi po głowie jakieś trafienie z Ajaksu, ale... pewien nie jestem. W każdym razie na własne oczy – a trochę tych meczów Arka w dziecięcych i młodzieńczych czasach, w Rozwoju i Górniku zobaczyłem – nie widziałem takiej przewrotki w jego wykonaniu.
- Ten gol otworzy mu na stałe drogę do pierwszej jedenastki?
- Nie wiem. Arek musi po prostu dobrze wykonywać swoją pracę – tak jak w niedzielny wieczór.
- Po meczu on i Jorge Sampaoli niejako wymienili się dość kąśliwymi uwagami w medialnych wypowiedziach. Jak brat podchodzi do obecnej sytuacji?
- Bardzo na luzie. Nie widzę u niego ładunku negatywnych emocji. Nawet jeżeli dostaje tylko dziesięć-piętnaście minut, wychodzi i robi swoje. To najlepszy argument w jego sytuacji.