Arkadiusz Milik był jednym z bohaterów tegorocznego okienka transferowego, kiedy za ponad 30 milionów przeszedł z Ajaksu Amsterdam do Napoli. W swoim debiucie wszedł z ławki rezerwowych, a w kolejnym meczu wyszedł już w pierwszym składzie i strzelił dwa gole Milanowi. Kibice liczyli, że dobrą dyspozycję z klubu przełoży na reprezentację tym bardziej, że rywalem był Kazachstan. Niestety zamiast kolejnych trafień wróciły demony z Euro 2016, kiedy nie wykorzystał m.in. doskonałej sytuacji w grupie z Niemcami czy 1/8 na początku ze Szwajcarią. W niedzielę miał trzy szanse i wszystkie zmarnował.
- Arkadiusz Milik tym razem przeszedł samego siebie. Robert Lewandowski w każdym meczu ściąga dwóch, albo nawet trzech zawodników i przez to właśnie Milik ma bardzo dużo sytuacji. Przy tej ostatniej, gdy był już sam przed bramką, po prostu musi trafić do siatki, bo trudno sobie wymarzyć lepszą pozycję. Dziwna jest ta jego niemoc - mówi Sylwester Czereszewski w rozmowie z WP Sportowe Fakty.
Natomiast napastnik biało-czerwonych odniósł się do niekorzystnego rezultatu osiągniętego w Astanie. Gracz Napoli ze spokojem podchodzi do kolejnych gier, które czekają kadrę Adama Nawałki w eliminacjach MŚ 2018. - Nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. Przed nami jeszcze 9 spotkań. Będzie lepiej - napisał na Facebooku Milik.
Były reprezentant Polski o pudłach Arkadiusza Milika: Przeszedł samego siebie
Biało-czerwoni nie byli w najlepszych humorach po końcowym gwizdku spotkania w Astanie. W pierwszym meczu eliminacji mistrzostw świata wskazywani jako faworyci całej grupy zaledwie zremisowali z Kazachstanem 2:2. Wynik mógł być zupełnie inny, lecz nieskuteczny tego wieczoru był Arkadiusz Milik. - Dziwna jest ta jego niemoc - ocenia Sylwester Czereszewski.