Chcę jak najszybciej do więzienia!

2009-06-27 8:00

Duński sąd skazał go właśnie na miesiąc więzienia za to, że w marcu tego roku pobił małżonkę. Polski bramkarz klubu Odense BK, Arkadiusz Onyszko (35 l.), opowiedział nam o najtrudniejszym okresie w jego życiu.

"Super Express": - Boisz się więzienia?

Arkadiusz Onyszko:- Nie, dam sobie radę. Zresztą, chciałbym iść do tego więzienia jak najszybciej! Żeby odsiedzieć te 30 dni i mieć to już za sobą. Nie będę przebywał z kryminalistami, to będzie taki zakład półotwarty. Przez dwa tygodnie mam tam być całą dobę, ale potem tylko wracać na noc. A jestem piłkarzem i taka sytuacja, że nie wiadomo, kiedy miałbym to odpokutować, nie jest mi na rękę. Powiedziałem adwokatowi: wsadźcie mnie już teraz. Ale okazało się, że tak się nie da. Wyrok musi się uprawomocnić.

- Przypomnijmy fakty: jesteś w separacji z żoną, pobiłeś ją 22 marca, w jej własnym domu w Odense, tuż przed wyjazdem na mecz!

- Zrobiłem źle, ale z drugiej strony strasznie rozdmuchano sprawę. Owszem, uderzyłem żonę, targałem ją za włosy, ale ani nie używałem pięści, ani jej nie kopałem. Gdyby tak było, to skończyłaby w szpitalu, a nie z lekko podbitym okiem. Zresztą nie była mi dłużna, ale co - miałem się bronić na policji, że ona też mnie biła? Wiem, że zachowałem się fatalnie, ale żeby aż do więzienia za to posyłać? To pół Polski musiałoby siedzieć. Wiadomo, że wielu z nas ma wybuchowy charakter i jak się kłócimy, to wszystko fruwa w powietrzu. Nie będę mówił o szczegółach moich relacji z żoną, ale te negatywne emocje się nagromadzały i w końcu bomba wybuchła.

- Zatrzymano cię w spektakularny sposób, po meczu w Kopenhadze.

- "Zdjęli" mnie spod autokaru i wieźli przez całą Kopenhagę do Odense na sygnale. Tak, jakby złapali bandytę, który co najmniej dwadzieścia osób zabił. Powtarzam: strasznie żałuję tej awantury, ale po tym zajściu Duńczycy zrobili ze mnie psychopatę. Dlatego nie chcę tu zostać. Zresztą Odense rozwiązało ze mną kontrakt, czyli tak naprawdę w jednym momencie zachwiał mi się cały świat. Mam iść do więzienia i straciłem pracę. A rozwód sporo mnie kosztuje, więc zarabiać muszę.

- Kilka polskich klubów szuka bramkarza, na przykład Wisła. Dałbyś radę?

- No pewnie. Mam 35 lat, ale nieźle się trzymam. Duże doświadczenie, także z pucharów. W Wiśle wiedzą, jak się prezentuję, bo graliśmy z nimi niedawno sparing. Wisła to wielki klub, a Kraków wspaniałe miasto. Byłoby super tam zagrać. Mam kartę w ręce, nie trzeba za mnie płacić. Tylko że klub, który mnie pozyska, musi wiedzieć, że w pewnym momencie zniknę na miesiąc, żeby ten wyrok odsiedzieć. Dowiedziałem się jednak, że termin można negocjować. Na przykład zgłosić się zimą, kiedy jest przerwa w rozgrywkach. Może więc pójdę siedzieć na święta?

- A jak kontakty z żoną?

- Nie chcę jej znać. Owszem, pokłóciliśmy się, ale nie musiała mnie w sądzie dobijać. A zrobiła wszystko, żebym poszedł siedzieć. Przeżyję, jednak dzieci szkoda. Jak wyjadę z Danii, będę je widział raz na pół roku. Bardzo mi z tym źle. Przepraszam.

Najnowsze