To już trzy lata, od kiedy Polak trafił do angielskiego klubu. Jednak wciąż jest tam tylko rezerwowym, bo menedżer Arsene Wenger wyżej ocenia Hiszpana Manuela Almunię. W pierwszym sezonie w barwach "Kanonierów" Fabiański wystąpił w Premier League 3 razy, w drugim 6, a w tym ani razu.
- Straciłem kilka miesięcy przez uraz kolana, ale nie chciałbym, żeby zabrzmiało to jak usprawiedliwienie - zaznacza. - Gdy już się wyleczyłem, to przytrafił się kolejny uraz. Gdyby nie to, moja sytuacja byłaby o wiele lepsza niż teraz. OK, w lidze jeszcze nie zagrałem, ale przecież miałem występy w Pucharze Ligi, Pucharze Anglii czy Lidze Mistrzów. Na szczęście te wszystkie problemy mam za sobą. Nie chcę być rezerwowym.
Przeczytaj koniecznie: Kuszczak zaprasza do domu Diabłów - z wizytą w szatni Manchester Utd (ZDJĘCIA!)
Fabiański nie ukrywa rozgoryczenia swoją sytuacją w Arsenalu. Jednak zdaje sobie sprawę, że gdy dostał szansę w meczu pucharowym ze Stoke City (1:3), to zawiódł.
- Byłem zły na siebie, ale cóż, takie występy się zdarzają - przyznaje. - Choć jestem cierpliwy, to ta sytuacja wywołuje u mnie frustrację. Nie mogę sobie pozwolić na to, aby czwarty rok być tylko rezerwowym. To mnie trapi, nuży, bo chcę grać. Trzeba będzie pomyśleć o odejściu, o wypożyczeniu, ale nie wiem, jak na to zapatrywałby się boss Wenger. Czy mnie puści? W każdym razie w zimowym oknie zapytań odnośnie mojej osoby nie było. Przynajmniej nic o tym nie wiem.
Od nowego sezonu bramkarzem Evertonu będzie Słowak Jan Mucha, z którym reprezentant Polski rywalizował w warszawskiej Legii.
- Coraz więcej na Wyspach bramkarzy z Łazienkowskiej - zauważa Fabiański. - Ja, Artur Boruc, Wojtek Szczęsny, a teraz Mucha. Jasiu dzwonił do mnie i pytał o zdanie na temat przeprowadzki do Anglii. Poradziłem mu, żeby się nie zastanawiał, bo chce go klub z najlepszej ligi na świecie. Jest dobrym bramkarzem, poradzi sobie. A jak coś nie będzie się układać, zawsze służę mu radą.
W szatni słuchają polskiego hip-hopu
Fabiański tak zadomowił się w Arsenalu, że próbował nawet zainteresować kolegów polską muzyką.
- Kiedyś zaproponowałem chłopakom polski hip-hop. Jednak skończyło się tylko na jednej piosence warszawskiej grupy Molesta - zdradza. - Przeważnie o atmosferę w szatni dba Emmanuel Eboue, puszcza nam z iPoda najnowsze przeboje muzyczne. Kiedyś przed zajęciami, tak dla rozgrzewki, organizowaliśmy sobie wśród bramkarzy szybki turniej w ping-ponga. Najgorzej mi nie szło, bo w końcu jako nastolatek byłem mistrzem powiatu słubickiego. Najlepszym tenisistą stołowym w Arsenalu jest jednak Robin van Persie. Jak wypadłem na tle Holendra? Trudno powiedzieć, bo nigdy jakoś nie było okazji, aby się sprawdzić (śmiech).
"Fabian" nie może się przebić do pierwszego składu Arsenalu, nie ma także najwyższych notowań u selekcjonera reprezentacji Polski. Franciszek Smuda deklaruje wprost, że Fabiański musi czekać w kolejce do kadry.
- Skoro tak powiedział, to co ja mogę więcej zrobić? - pyta retorycznie Łukasz. - Trudno nie być zawiedzionym. Ale o wszystkim dowiaduję się z mediów, bo ze mną nikt ze sztabu reprezentacji nie rozmawiał. Jeśli nie otrzymam powołania, to będę rozczarowany, któż by nie był - mówi bramkarz Arsenalu Londyn.