Jan Tomaszewski atakuje Arkadiusza Milika
W doliczonym czasie gry meczu z Salernitaną Milik strzelił zwycięskiego gola. Jednak najpierw z drugą żółtą kartką wyleciał z boiska, a potem gol został anulowany. Później okazało się, że niesłusznie bo spalonego nie było.
- Gdyby Milik zachował się jak profesjonalista i nie zdjął koszulki, to może i gol byłby uznany – analizuje pan Jan. - Przez tę pyskówkę moim zdaniem sędzia złośliwie postanowił zobaczyć powtórkę VAR. A przecież żadnego spalonego nie było! Zachowanie Milika było karygodne. Jakby to zrobił w reprezentacji Polski, to bym na nim suchej nitki nie zostawił. Ale co mnie obchodzi jakiś Juventus. Nie mój cyrk, nie moje małpy. Skoro mu na to pozwala trener, to niech on sobie robi co chce. Ale dla mnie to niedopuszczalne. A co by było, gdyby w 60 minucie dostał czerwoną kartkę? To by pół godziny jego zespół grał w osłabieniu. Przez zachowanie Milika Juventus stracił dwa punkty - podkreśla.
Sławomir Peszko zajrzał do kieliszka i mocno się przestraszył. Wszystko się nagrało
Zdejmowanie koszulki po strzelonym golu to dosyć częsty obrazek. Tomaszewskiego bardzo to denerwuje.
- Najbardziej rozśmieszyły mnie słowa komentatorów, który twierdzili, że by tak samo zareagowali. Ale szanowni państwo, wyraźnie jest w przepisach, że za zdjęcie koszulki jest żółta kartka. Tak jak kiedyś podarowaliśmy gola Maradony ręką, bo była to "Ręka Boga". I do dziś to największa plama na futbolu. Mówienie o tym, że to przepis nieżyciowy, to głupota. Nie można tak mówić, bo za chwilę będą zdejmować spodenki! Arek Milik jest zawodnikiem doświadczony i on nagle zdejmuje koszulkę. Za to jak psu zupa należy mu się żółta kartka – zaznacza Tomaszewski, który ostrzega Milika. - W reprezentacji gdyby to zrobił, to bym powiedział, że to powinien być ostatni mecz w kadrze. Ktoś musi z nim porozmawiać, nie ma żadnego zdejmowania koszulki! - denerwuje się.