Engel wprowadzał reprezentację Polski na mundial w 2002 roku po szesnastu latach nieobecności. Wielkiego szczęścia do losowania fazy grupowej nie miał, bowiem jego reprezentacja trafiła na zestawienie ze zdeterminowanymi gospodarzami Koreańczykami, wielką Portugalią i Stanami Zjednoczonymi, którzy w Korei osiągnęli jeden z największych sukcesów w historii. Po 22 latach na wielkim turnieju Biało-Czerwoni znów mogą trafić do grupy D, w Hamburgu mogą zagra z Holandią, w Berlinie z Austrią i na koniec zmagań odwiedzić Dortmund, by zagrać z Francją. – Możemy różne rzeczy opowiadać, a problem będzie z tym, by się tam dostać. Walka będzie na całego. Trzeba się dobrze przygotować do meczów barażowych, a grupa jest trudna. Nie da się ukryć. Holandia i Francja to najwyższa półka, a Austriacy są w naszym zasięgu. Jeśli nie uda się wywalczyć drugiego miejsca, to trzeba właśnie walczyć o trzecie, bo z niego też można wyjść z grupy – mówi Jerzy Engel. – Kryzysu w polskiej kadrze już nie ma. To już za nami. Wygraliśmy ze słabą drużyną, ale jednak wygraliśmy, nastawienie jest inne. Miejmy nadzieję, że ten kryzys zaczyna się kończyć. Mecz z Estonią nie będzie wymagający, trzeba wygrać ten mecz. Wygrana z Estonią może nakręcić dobrą atmosferę. Mam nadzieję, że tak będzie – dodaje.
Reprezentacja Polski nie popisała się podczas ostatniego Euro, nie wychodząc z grupy. Do fazy pucharowej awansowała przed rokiem w Katarze. Z mundialu wyrzuciła ją Francja w 1/8 finału. Szansa na rewanż może nadarzyć się już 25 czerwca na stadionie Borussii Dortmund. Wielu kibiców już oczami wyobraźni może liczyć co najmniej na "piękną porażkę" z Francją. Zaczepiony w takim tonie Engel powiedział: – Żadnych przegranych nie biorę przed meczem. Nawet takich, jak ta z Francją w Katarze. Nigdy nie wolno być zadowolonym po porażce. Są Francuzi po drugiej stronie boiska? Trzeba walczyć z Francuzami! Zrobić wszystko, by wywalczyć chociaż ten punkt. Zdarzają się słabsze dni najlepszym zespołom, a czasem ci niby outsiderzy potrafią wygrywać. Przed żadnym mecze w tej grupie nie stawiałbym Polaków na straconej pozycji. Dobrze się bawić na boisku z gwiazdami futbolu i przegrać to jest zła zabawa. Trzeba zrobić wszystko, aby punktować na takiej imprezie. Wiadomo, że wracamy pamięcią do tego meczu z Francją na mundialu. To naturalne, że łatwiej się gra, gdy się nie jest faworytem. Nasza kadra rzadko znosi rolę faworyta, gdy wszyscy wokół oczekują łatwego zwycięstwa. Grając z pozycji outsidera łatwiej jest zaskoczyć przeciwnika. Tej presji podczas Euro wielkiej nie będzie, jaka była i jest teraz.
Reprezentacja Polski, choć często próbowała grać inaczej i w czasach Paulo Sousy robiła to całkiem nieźle, najskuteczniej zawsze grała, gdy mogła nastawić się na kontratak. Czy ewentualne wszystkie mecze fazy grupowej Euro 2024 mogłyby być dla Polaków szansą na grę z kontry? – Taktykę wyznaczy pierwszy mecz. Jeśli z Holandią uda nam się zapunktować, to będzie fantastycznie. Wtedy przed mecze z Austrią można kombinować. Dwie drużyny wychodzą z grupy automatycznie, ale przecież można wyjść z trzeciego miejsca. Każdy mecz to ma być walka. Nie wyobrażam sobie, byśmy na ten turniej nie awansowali – zakończył Engel.