Trwa wielkie zamieszanie po piłkarskich mistrzostwach świata. Zamiast cieszyć się z pierwszego wyjścia z grupy od 36 lat, Polska żyje aferą z premiami, którą obiecać miał premier Mateusz Morawiecki. W grę miało wchodzić nawet 50 milionów złotych. Czesław Michniewicz informował o tym, że temat podczas zgrupowania miał trwać około 5 minut. Odbiór sytuacji nie był jednak najprawdopodobniej najlepszy.
Afera premiowa: Lewandowski był zażenowany zachowaniem Michniewicza?
Temat premii miał zostać poruszony po meczu Polska – Argentyna. Wtedy też zaproponowano podział 80% do 20% na korzyść piłkarzy. Jeden z członków sztabu szkoleniowego anonimowo przyznał, że całą sytuacją miał być zażenowany Robert Lewandowski, kapitan kadry.
- Po meczu z Argentyną na kolacji selekcjoner wywołał temat premii. Zaproponował sposób podziału. Lewandowski był wyraźnie zażenowany, czemu w takim momencie zaczyna się dyskusje o premiach – cytuje anonimowo członka sztabu szkoleniowego Onet.
Kapitan reprezentacji Polski w rozmowie z "Onetem" podkreślał, że piłkarze sami z siebie o żadne pieniądze nie zabiegali. – My niczego nie oczekiwaliśmy, niczego nigdy się nie domagaliśmy i też nie wyciągnęliśmy rąk po publiczne pieniądze. Jest oczywiste, że lepiej, aby w ogóle tego tematu nie było, bo nie jechaliśmy na mundial dla pieniędzy, chcę to jasno powiedzieć. My traktujemy piłkę nożną i reprezentację przede wszystkim jako dumę – mówił wyraźnie Robert Lewandowski.