"Super Express": - Żal, że odchodzisz?
- Pewnie! Z bolącym sercem schodziłem z boiska przy Łazienkowskiej w meczu ze Sportingiem. Może jeszcze kiedyś tu wrócę. Ciężko było pożegnać się z tą wspaniałą publicznością. Łezka w oku się zakręciła, ale takie jest życie piłkarza. Szkoda tylko wyniku, bo lepiej wspominałbym ten ostatni mecz, gdybyśmy wygrali. Nie będziemy się jednak załamywać, musimy walczyć w Lizbonie. Jesteśmy w stanie awansować.
- Legia to pięć lat twojego życia. Jak wspominasz ten okres?
- Wspaniale. Po takim czasie musi pozostać sentyment. Z Legii trafiłem do wielkiej piłki, reprezentacji. Temu klubowi wiele zawdzięczam.
- Jak na transfer zareagowali rodzina i znajomi? Grozny to nie jest najbezpieczniejsze miasto...
- Dużo było głosów typu: gdzie ty tam jedziesz do tej Rosji! Wytłumaczyłem jednak rodzinie, że nie jest tam tak jak kiedyś. Drużyna Tereka w Groznym rozgrywa tylko mecze. Mieszkać będę 400 kilometrów od miasta.
- Co w takim razie przekonało cię do transferu?
- Skauci Tereka Grozny oglądali mnie od dłuższego czasu, od meczu ze Spartakiem Moskwa. Pierwszą ofertę odrzuciłem, jednak Rosjanie byli zdeterminowani i zaoferowali jeszcze więcej pieniędzy. Zdecydowanie więcej niż miałem w Legii. Terek to klub z ambicjami. Płaci dużo za transfery, a prezes klubu Ramzan Kadyrow, który jest równocześnie prezydentem kraju, nie jest zadowolony z tego, że zespół walczy w grupie spadkowej. Mam pomóc to zmienić.
- Myślisz, że Legia szybko załata dziurę w składzie po twoim odejściu?
- Nie mam co do tego wątpliwości. Kuba Rzeźniczak bardzo dobrze zastąpił Ariela Borysiuka. Dziura po nim jest zatem załatana. Za mnie może grać Kuba Kosecki czy Rafał Wolski, więc wydaje mi się, że różnicy nie będzie. Poza tym klub sprowadził Hiszpana Nacho Novo, to ciekawy zawodnik. Jeśli da Legii tyle co Danijel Ljuboja, będzie to świetny transfer.