Jakub Błaszczykowski: Mamy dość ładnych porażek!

2010-09-09 15:00

Mamy już dość ładnych porażek. Chcę w końcu zacząć wygrywać! - dobitnie mówi Jakub Błaszczykowski (25 l.), jeden z najlepszych piłkarzy meczu Polska - Australia (1:2). - Co z tego, że graliśmy nieźle, skoro znów zeszliśmy z boiska pokonani - irytuje się gracz Borussii Dortmund.

- Oddaliśmy w tym meczu piętnaście strzałów, chyba pięć razy więcej od przeciwników. To o czymś świadczy. Niestety, w kilku innych sytuacjach zabrakło ostatniego, decydującego podania. A bez dokładności gola strzelić się nie da - analizuje mecz z Australią Błaszczykowski, który próbował i strzałów, i podań. Zresztą to po faulu na nim sędzia podyktował rzut karny zmarnowany przez Roberta Lewandowskiego.

Przeczytaj koniecznie: Boenisch będzie filarem kadry na lata!

- Z jednej strony nasza gra mogła się podobać, ale z drugiej jeszcze raz powtórzę: mam już dość ładnych porażek. Bo przecież na ocenę naszej gry wpływa wynik, a ten jest dla nas niekorzystny. Nie wiem, co się dzieje z naszym zespołem. Popełniamy zbyt dużo błędów w defensywie i to się dla nas źle kończy. W drugiej połowie zepchnęliśmy Australię do obrony. Bywało tak, że bronili się 8-9 piłkarzami, ale i tak potrafili wyjść z opresji - żałuje Błaszczykowski, który akurat do siebie nie powinien mieć pretensji, bo był jednym z naszych najlepszych piłkarzy.

- Ważne, że udaje mi się dochodzić do korzystnych sytuacji. Robię zamieszanie w szeregach rywali, a o to przecież chodzi. Nie powiem, że jestem już w optymalnej formie, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku. Potrzebuję jeszcze jednego: dwóch meczów i będzie dobrze - zapewnia pomocnik kadry.

Na to samo, czyli szybką zwyżkę formy i lepsze zgranie, liczy inny gracz Borussii Dortmund, Robert Lewandowski.

Patrz też: Jan Mucha zatrzymał Rosję

- Czasem brakowało nam jeszcze dokładności, choć przy tej akcji, kiedy strzeliłem gola, piłka była zagrana idealnie. Wielkiej zasługi sobie nie przypisuję, po prostu dołożyłem nogę w odpowiednim momencie. A zmarnowany karny? Czasem tak bywa. Lepiej, że zepsułem go w takim, a nie w jakimś ważnym meczu - tłumaczył Lewandowski. Pozytywów szukał też Ireneusz Jeleń.

- Moglibyśmy zorganizować sparing z San Marino, wygrać go 10:0, ale co by nam to dało? Lepiej zagrać z silniejszym, pomęczyć się, ale czegoś się nauczyć. Moim zdaniem wszystko zmierza w dobrym kierunku - Jeleń uspokaja kibiców. Ale fani, podobnie jak Błaszczykowski, mają już dość ładnych porażek. 9 października gramy na wyjeździe z USA, a trzy dni później z Ekwadorem. Dobrze by było, żeby po tych meczach zirytowany Błaszczykowski nie musiał powtarzać tego, co powiedział we wtorkowy wieczór.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze