Marek Siwecki zmarł w niedzielę około godziny 22:00. Był pierwszym trenerem Roberta Lewandowskiego, który prowadził największą gwiazdę polskiej piłki na początku futbolowej przygody. Od listopada zmagał się z rakiem. W wyniku choroby nowotworowej jego stan uległ znacznemu pogorszeniu. - Na początku listopada męża zaczęło boleć podbrzusze – opowiadała „Super Expressowi” żona pana Marka, Maria Siwecka. - Myślał, że przejdzie, ale mijały kolejne dni, a ból się nasilał. Pojawiło się wodobrzusze, udaliśmy się więc na badania. Na początku stycznia w szpitalu w Międzylesiu wykryto u Marka komórki nowotworowe.
- W ciągu półtora miesiąca schudł 20 kilo. Miał już pierwszą chemię, czeka na drugą. Zawsze był aktywny, szkolił dzieciaki, a teraz jest ciężko chory. Jest załamany. Lekarze są bezradni, a my szukamy nowych możliwości. Znalazłam klinikę w Bydgoszczy, gdzie podają chemię nowatorską metodą – prosto do otrzewnej. To nie niszczy tak mocno organizmu. Napisaliśmy też do włoskiej kliniki Gemelli, ale tam leczenie jest strasznie drogie. Obawiam się, że nas nie stać - mówiła jeszcze kilka dni temu małżonka byłego szkoleniowca "Lewego".
- Syn miał 8 lat, kiedy tata zaprowadził go na pierwszy trening - wspominała w rozmowie z "Super Expressem" mama Roberta, pani Iwona Lewandowska. - Krzysztof obserwował treningi i taki był dumny, gdy patrzył, jak synuś sobie radzi. Trener Marek Siwecki od razu powiedział mu: "Uuu, Krzysiek, to będzie skarb!".