Ciężko było znaleźć uzasadnienie dla zgrupowań organizowanych w grudniu lub styczniu. Selekcjonerzy mogli wówczas skorzystać tylko z zawodników, którzy grali w polskiej lidze. Europejskie kluby nie mają w tym okresie obowiązku zwalniać swoich piłkarzy. Ostatnie takie zgrupowanie miało miejsce na początku kadencji Adama Nawałki, w 2014 roku.
Następnie, przede wszystkim za sprawą prezesa PZPN-u, Zbigniewa Bońka odstąpiono od takiego pomysłu. Powrócił on w ostatnich miesiącach. Niektórzy uważają, że Jerzy Brzęczek miałby więcej czasu na przetestowanie nowych rozwiązań oraz sprawdzenie większej ilości zawodników.
Sternik polskiej piłki wykluczył jednak możliwość zorganizowania takiego zgrupowania. Boniek zwraca uwagę na problemy ze sprzedażą praw telewizyjnych do meczów, w których kadry grają w krajowych składach oraz na sam prestiż rozgrywania takich spotkań.
- Selekcjoner chciałby zrobić coś takiego, ale według mnie, będzie o to ciężko. Wydaje mi się, że styczeń to czas ładowania akumulatorów. To wynika też z logistycznych problemów. Przede wszystkim - czy jedziemy oficjalnie jako pierwsza reprezentacja? Bo ja nie mogę się zgodzić na to, żeby w pierwszej reprezentacji zagrali piłkarze, którzy później w niej już nie wystąpią. Taka reprezentacja nie ma wartości marketingowej - przyznał Boniek w rozmowie z PAP.