Nie żyje reprezentant Polski Mateusz Hempe. Porwała go rzeka
Tragiczna informacja obiegła całą Polskę. W poniedziałek 4 listopada doszło do fatalnego wypadku. Były reprezentant kraju niesłyszących Mateusz Hempe nie żyje. Do tragedii doszło podczas treningu, gdy piłka wypadła poza boisko i wpadła do rzeki. Hempe postanowił ją odzyskać, ale jej nurt okazał się zdradziecki.
- Msza Święta żałobna zostanie odprawiona w dniu pogrzebu o godz. 13:00 w kościele p.w. Jezusa Chrystusa Najwyższego Kapłana w Czarnkowie. Pogrzeb odbędzie się dnia 8.11.2024 r. (piątek) po Mszy Św. na Cmentarzu Parafialnym w Czarnkowie – czytamy na opublikowanej w mediach społecznościowych klepsydrze.
Dramat Sochana. Polak musi się poddać operacji, kontuzja okazała się poważniejsza
Wzruszające pożegnanie Mateusza Hempe. Piękne słowa jego trenera
We wzruszających słowach żegnali go koledzy z boiska. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, wspominał go trener reprezentacji Polski niesłyszących Piotr Ożóg. Nie ukrywał, że nawet, gdy brakowało dla niego miejsca w kadrze, zawsze był wsparciem dla zespołu.
- Zawsze czegoś mu brakowało, przez co zdarzało się, że nie był zabierany na duże imprezy, ale to nie zmieniało jego podejścia. Nawet jak nie pojechał na mecz eliminacyjny czy na mistrzostwa Europy, to wspierał zespół. To był bardzo dobry człowiek – przyznał wprost.
Ożóg dodał, że Hempe był dobrym człowiekiem, a jego największym sukcesem było zajęcie szóstego miejsca na mistrzostwach Europy w futsalu. - On był jednym z tych zawodników, którzy bardzo szybko odpowiadali na każde powołania. Zawsze był w stanie gotowości, jeśli chodzi o zgrupowania, więc zawsze mogliśmy na niego liczyć - dodał.