Piłkarz Romy uciekał jednak od komplementów. - Po pierwsze: najważniejsze jest, że jedziemy na EURO jako zespół. Po drugie – bohaterem był oczywiście Wojtek Szczęsny – podkreślał Zalewski przed kamerami TVP. A potem wracał do serii „jedenastek”.
- Czy to był najważniejszy karny w moim życiu? Chyba nie… - zaskakiwał nieco odpowiedzią. Ale od razu przywoływał dwumecz Romy z Feyenoordem w Lidze Europy niemal równo miesiąc temu. - Wtedy strzelałem ostatnią „jedenastkę” w całym konkursie – wyjaśniał i przypominał, że zrobił to wówczas skutecznie, dając awans swemu zespołowi. - A teraz ćwiczyliśmy karne w dwóch dniach poprzedzających mecz w Cardiff. Wystarczyło więc, że trener przypomniał nam, by strzelać tak jak na treningach, a przede wszystkim zachować spokój.
Przywołanemu przed chwilą Michałowi Probierzowi „wahadłowy” Biało-Czerwonych poświęcił jeszcze dwa inne zdania. - To bardzo dobry trener i bardzo dobry człowiek. Mam nadzieję, że będziemy mieć okazję podziękowania mu dobrą grą na EURO – podkreślił Nicola Zalewski.