To właśnie Paulo Sousa rozpoczął gorący okres w polskiej piłce w ostatnich miesiącach. W listopadzie zamknął 2021 rok kuriozalną porażką z Węgrami (1:2), przez którą reprezentacja straciła rozstawienie w barażach. Spotkała go za to ogromna krytyka, ale Portugalczyk miał jasny cel - awans do mistrzostw świata. Sęk w tym, że oferta z Brazylii okazała się dla niego znacznie bardziej interesująca i 51-latek postanowił opuścić reprezentację Polski na 3 miesiące przed decydującymi meczami! Zamieszanie związane z rozwiązaniem kontraktu z dezerterem trwało w czasie Świąt Bożego Narodzenia, a Sousa nie zdobył się nawet na oficjalne pożegnanie z piłkarzami. Najważniejsze postaci drużyny: Kamil Glik, Robert Lewandowski czy Grzegorz Krychowiak nie ukrywają, że były selekcjoner ich rozczarował. Uwierzyli w niego podczas wspólnej pracy, ale cytaty z Jana Pawła II i motywacyjne teksty o rodzinie okazały się zwykłą bajerą. Na piękne słowa portugalskiego szkoleniowca nabrali się włodarze Flamengo, którzy skusili go realami, ale teraz mogą żałować tej decyzji.
Brazylijczycy mają dość Sousy. Jego koniec jest bliski?
Sousa ma już za sobą ważne mecze, bowiem Flamengo rywalizowało w prestiżowym Campeonato Carioca. Są to ligowe mistrzostwa stanu Rio de Janeiro, wobec czego kibice mocno tym żyją. M.in. Botafogo, Fluminense, Vasco da Gama i właśnie Flamengo rywalizują o prymat w regionie. Klub prowadzony obecnie przez Sousę ma najwięcej zwycięstw w historii i bronił w tym roku tytułu. Fani, których liczbę szacuje się na ok. 40 mln na całym świecie, oczekiwali od nowego trenera sukcesu, ale ten ich zawiódł. W finale rozgrywek przegrał dwumecz ze znienawidzonym Fluminense, które jest na drugim miejscu w historii Campeonato Carioca. Nic dziwnego, że wywołał furię.
Kibice Flamengo mogą poczuć się teraz jak Polacy, którzy nie zapomną Sousie fatalnych wyników:
W pierwszym finałowym meczu Rubro-Negro przegrali 0:2, a w rewanżu rozegranym w nocy z soboty na niedzielę padł remis 1:1. Wobec tego to Flu cieszyło się z 32. triumfu w regionie Rio de Janeiro, a zespół Sousy musiał przełknąć gorzką pigułkę. Kibice i eksperci natychmiast wyrazili swoje niezadowolenie, skupiając się w dużej mierze na portugalskim trenerze. - Flamengo nie pokazało nawet szkicu drużyny. To banda zawodników z przeterminowaną datą ważności. Trzeba wszystko zmienić, zaczynając od Sousy, który jest katastrofą - powiedział na antenie UOL Esporte Renato Mauricio Prado. - Smutne pożegnanie z Campeonato Carioca. Praca trenera jest nie do obrony. Nie widać żadnych perspektyw - wtórował dziennikarzowi Andre Rocha.
Już 9 kwietnia startuje liga brazylijska, a kilka dni później rusza Copa Libertadores. Atmosfera wokół Sousy zrobiła się bardzo gęsta i wydaje się, że może mieć duże problemy, by dokończyć sezon w roli trenera Flamengo. Ale dla niego nie byłoby to nic nowego, bowiem dotąd nigdzie nie pracował dłużej niż 2 lata, a zazwyczaj kończył przygodę po ok. roku - podobnie jak w reprezentacji Polski.