Na początek dwa słowa o weselu, które już było. 3 czerwca ożenił się Obraniak. Humor miał iście szampański, bo dzień wcześniej wygrał Puchar Francji z Bordeaux. Jak to w przypadku LO bywa, w Polsce zaczęto się doszukiwać drugiego dna nawet przy tej okazji. Że „Francuzik” wcześniej zaklepał sobie termin ślubu i wypiął się na kadrę, bo tak mu było wygodniej. Oczywiście, z rzeczywistością nie ma to nic wspólnego, bo Obraniak mógł się bez problemu żenić w sobotę, a w poniedziałek dołączyć do kadrowiczów. Sprawa już jednak nieaktualna, więc Obraniak mógł balować nawet tydzień. Jeśli miał siły i ochotę.
Przed nami jednak nie tylko mecz z Mołdawią, ale i dwa kolejne wesela. Za kilka dni „tak” powie swojej wybrance Sebastian Boenisch. Uroczystość odbędzie się w jednym z najbardziej znanych miast Europy. Niedługo potem czeka nas największe sportowo-celebryckie wydarzenie roku, czyli weselisko Roberta Lewandowskiego.
ZOBACZ: Robert Lewandowski z narzeczoną Anną Stachurską - zdjęcia
„Lewy” stara się o zachowanie prywatnego charakteru uroczystości (wątpliwe, aby się to udało), więc podobno nawet zaproszenia goście dostają in blanco. To znaczy na dwa dni przed ślubem mają mieć dosłaną informację o godzinie i miejscu, w którym wszystko się odbędzie. Mamy więc w kadrze trzy wesela, ale oby dziś wieczorem nie było piłkarskiego pogrzebu.
Bo tu już nie chodzi tylko o dobry humor nowożeńców (zawsze to lepiej świętować mając z tyłu głowy świadomość, że wciąż walczymy o mundial), ale tej części narodu (miejmy nadzieję, że wciąż dużej), która nadal wierzy w awans.
Niech więc będzie prawie tak jak w pamiętnym filmie z Hugh Grantem „Cztery wesela i pogrzeb”. Jeśli dziś wygramy w Kiszynowie, to jedno wesele już będzie. O pozostałych było wyżej.
Pogrzeb nam niepotrzebny...