To był wyścig żółwi, z tym, że polski żółw był stary, kulawy i nie za bardzo wiedział, co się wokół niego dzieje. Kiedy pół Europy jest już na mistrzostwach, on nadal drepcze, popychany przez UEFA, która wymyśliła absurdalny system baraży.
Piłkarzom reprezentacji nie brakuje umiejętności. To jasne. Pokazują je tydzień w tydzień w klubach. Problem w tym, że mecze wygrywa się nie tylko umiejętnościami. Z taką Albanią czy Mołdawią Biało-czerwoni przegrali, bo zabrakło im jaj i zaangażowania.
Ryba psuje się od głowy, a tą głową w tym przypadku jest na pewno konflikt kapitana z resztą drużyny. Niesnaski Lewandowskiego ze Skorupskim podzieliły zespół, zostawiły potężną bliznę, która się tak szybko nie zagoi. Do tego dochodzi fatalna atmosfera wokół kadry, a w szczególności – PZPN. Od mundialu w Katarze wybuchała afera za aferą, a najnowszym aktem tej historii jest absurdalne pozwanie przez PZPN dziennikarza Piotra Żelaznego za to, że ten odważył się w kpiący sposób skrytykować związek. A wszystko w rytm słynnego „Za zu zi, za zu za…”.