„Super Express”: - Awansowaliście do 1/8 finału Ligi Mistrzów, ale straciliście chyba mnóstwo nerwów, bo zwycięskiego gola strzeliliście dopiero w 87. minucie.
Robert Lewandowski: - Byliśmy lepsi, w drugiej połowie niemal nie schodziliśmy z połowy Marsylii. Ale brakowało szczęścia i precyzji. Mieliśmy 2-3 idealne sytuacje, których nie wykorzystaliśmy. Jedną sam nie wykorzystałem, szkoda. Kiedy przejąłem piłkę przed bramkarzem obawiałem się, że mi podskoczy i spudłuję. Próbowałem sobie ją ustawić i... przestrzeliłem. Szkoda, ale ważne, że awansowaliśmy.
Przeczytaj: Radosław Osuch: Połowa piłkarzy Ekstraklasy będzie bankrutami! [WYWIAD]
- Po twoim golu na 1:0 wydawało się, że wygracie z łatwością...
- Ale musieliśmy się pomęczyć. Pokazaliśmy jednak wielki charakter. I jestem pewny, że dzięki tym doświadczeniom w kolejnych meczach LM będziemy silniejsi.
- Awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów jest tym cenniejszy, że drużyna jest przetrzebiona kontuzjami?
- Przede wszystkim nie chcemy tłumaczyć się tymi urazami. To urok futbolu, czasem tak jest. Ale z drugiej strony musimy radzić sobie z problemami i chyba nam się to udaje. Z Marsylią zagrał młody chłopak, Marian Sarr, i zaprezentował się świetnie.
- To najtrudniejsze chwile dla Borussii, odkąd do niej przyszedłeś w połowie 2010 roku?
- Zdecydowanie tak. Nigdy dotąd nie było tyle kontuzji w drużynie. W tabeli mamy kilka punktów straty do Bayernu i Bayeru, ale to nie jest tak, że zadowalamy się trzecim miejscem w tabeli. Chcemy odrabiać punkty i wierzę, że stać nas na dogonienie liderów. W sobotę gramy w lidze z Hoffenheim. To trudny rywal, który strzela dużo goli, ale i wiele ich traci. Celem są oczywiście trzy punkty.
- Przed rozpoczęciem sezonu mówiłeś „Super Expressowi”, że mierzysz w zdobycie korony króla strzelców. Na razie idzie ci bardzo dobrze...
- Jestem liderem, ale korony jeszcze nie przymierzam. Jeszcze nawet nie ma połowy sezonu, więc trudno powiedzieć, czy to moje najlepsze rozgrywki w karierze. Ale masz rację, tytuł najlepszego strzelca to wspaniały cel do osiągnięcia. Tyle, że najważniejsze są punkty, które zdobywa zespół.
Zobacz! PZPN wprowadza rewolucyjne w reprezentacji. Koniec kasy za nic
- Ludovic Obraniak wraca do reprezentacji Polski. Co ty na to?
- Bardzo dobra wiadomość. To zawodnik, który na pewno przyda się drużynie. Ma przede wszystkim duże piłkarskie umiejętności, a im więcej takich piłkarzy w kadrze, tym lepiej. Musi uporządkować sobie kilka spraw i na pewno będzie wzmocnieniem drużyny. I jestem pewien, że poradzi sobie w kadrze.
- Dla ciebie powrót Obraniaka oznacza zapewne więcej celnych podań, których ostatnio w meczach reprezentacji ci brakowało.
- Zawsze chciałoby się mieć więcej podań, ale czasami trzeba zaakceptować to, co się ma. Nie oszukujmy się, że jak Ludo wróci do drużyny, to od razu tych sytuacji będzie kilka razy więcej, bo na postawę drużyny muszą złożyć się umiejętności kilku zawodników.
- Jak przyjmiecie Ludovika w drużynie?
- Przede wszystkim to nie jest debiutant, on doskonale zna tę drużynę i nas, kolegów. Jednak może być pewien, ze każdy z nas pomoże mu, by ten powrót przebiegł bezproblemowo. Jedno jest pewne: Ludo w lidze francuskiej gra świetnie, potrafi zagrać kapitalną piłkę. Dobrze, że wraca do reprezentacji.
- Jakie masz plany na święta?
- Na razie o nich nie myślę, bo 21 grudnia gramy jeszcze z Herthą Berlin. Ale święta spędzę na pewno w Polsce, w gronie najbliższej rodziny.