"Super Express": - Obserwuje pan polską piłkę z różnych pozycji od wielu lat. Jak to jest z tym hazardem u piłkarzy?
Radosław Osuch: - Jest gorzej, niż wielu może się wydawać. Problem jest mało nagłośniony, a część uzależnionych piłkarzy dobrze się kamufluje. Znam takich, o których w życiu nie powiedzielibyście, że mają problem z hazardem. A oni zamiast milionów, mają na koncie zero. Te dramaty rozgrywają się po cichu, bo zawodnicy przegrywają swoje pieniądze, nie kradną, nie kombinują. I ostatnie, co im potrzebne, to rozgłos.
- Jak to się zaczyna? Dlaczego tak wielu wpada w hazardowe sidła?
- Mechanizm jest prosty. Młody człowiek dostaje nagle duże pieniądze, na przykład 20 tysięcy złotych miesięcznie. I nie wie, co z tą kasą zrobić. Często jest z mniejszej miejscowości, a nagle trafia do dużego miasta i ma olbrzymie jak na nasze warunki pieniądze. Jeśli pójdzie na dyskotekę, to zaraz go rozpoznają, a paparazzi zrobią mu zdjęcia. Tam nie ma spokoju. Wybiera więc kasyno, w którym jest bezpieczny. Ochrona nigdy nie pozwoli robić zdjęć w środku, piłkarz ma do dyspozycji drinki, kręcą się tam miłe panie... Na początku jest bardzo przyjemnie.
- Da się z tego wyleczyć?
- To bardzo trudne. Podobno uzależnienie od hazardu jest silniejsze od uzależnienia od narkotyków czy alkoholu. Moim zdaniem nawet połowa piłkarzy kończących karierę ma puste konta.
- Panu akurat bankructwo nie grozi. To prawda, że jako agent piłkarski zarabiał pan miliony?
- Kiedyś podliczyłem, że przez kilka lat zarabiałem po 1,2 miliona złotych rocznie. Wspólnego majątku z żoną uzbierało się 5 milionów złotych. Zainwestowaliśmy to w Zawiszę. To "dziecko", z którego jestem dumny. Byle tylko kibice tego nie popsuli, a niestety, ostatnio nam nie pomagają.
Zobacz koniecznie: Mecze reprezentacji w Polsacie - za darmo i w Internecie. Znamy szczegóły
Geworgian o hazardzie
Piłkarz Zawiszy, Wahan Geworgian (33 l.):
"W kasynie przegrałem około dwóch milionów złotych. Jestem tykającą bombą. Ostrzegam młodych graczy, żeby trzymali się od tych miejsc z daleka" - "Przegląd Sportowy"
Inni, którzy się zatracili Grzegorz Król (35 l.), były piłkarz m.in. Amiki Wronki
"Potrafiłem przegrać 80 tysięcy w kilka godzin. W kasynie przegrałem nawet kontrakt z Lechem Poznań. Największym wygranym jest ten, kto nigdy tam nie wszedł" - "Super Express"
Bartosz Iwan (29 l.), piłkarz Górnika Zabrze
"Przegrywałem pieniądze nawet na stacjach benzynowych, tam były te maszyny. Kiedyś wziąłem zaliczkę w GKS-ie, 2 tysiące. I wszystko przepuściłem na tej pieprzonej stacji, na tej pieprzonej maszynie" - książka "Spalony"
Łukasz Burliga (25 l.), piłkarz Wisły Kraków
"Dwa lata temu dokonałem zapisów notarialnych i już nie chodzę do kasyna. Spłacam długi, pomaga mi psycholog" - "Przegląd Sportowy"
Kamil Grosicki (25 l.), piłkarz Sivassporu
"Hazard mnie zniszczył... Najgorzej było po przeprowadzce do Warszawy. Wtedy potrafiłem przegrać kilka wypłat w jeden miesiąc" - program "Kulisy Sportu" w Polsacie Sport