- To ogromne wzmocnienie. Sebastian ma świetne warunki fizyczne, mimo młodego wieku jest już doświadczony, no i gra w mocnym Werderze. Z nim nasza gra musi wyglądać dużo lepiej - uważa Piszczek.
W naszej reprezentacji od dawna brakuje solidnych bocznych obrońców. Ten problem może jednak już wkrótce zostać rozwiązany. Na lewą stronę wskoczy Boenisch, a na prawej ma grać właśnie Piszczek. Nowy nabytek Borussii Dortmund na razie w klubie jest tylko rezerwowym, ale trener Juergen Klopp chwali go, twierdząc, że Łukasz to zawodnik, jakiego potrzebował.
Przeczytaj koniecznie: Polonia królem polowania
- Trener zapowiedział, że będę grał na prawej obronie i chcę się podszkolić na tej pozycji - mówi Piszczek, który wyjeżdżał z Polski do Bundesligi jako napastnik.
Z powodu kontuzji Piszczek stracił trzy tygodnie przygotowań w Borussii. Jego zdaniem właśnie dlatego na razie nie imponuje formą.
Patrz też: UEFA zakazała wuwuzeli
- W Polsce byłem może nie najszybszym, ale na pewno szybkim zawodnikiem. W Borussii pod tym względem też nie jest źle, ale brakuje trochę dynamiki przez ten uraz. Mogę biec szybko, ale w jednym tempie. Brakuje przyspieszenia. Jednym słowem muszę gonić resztę zespołu - uśmiecha się Piszczek.
Polski obrońca długo nie zastanawiał się nad ofertą przeniesienia się do Borussii. W Dortmundzie będzie miał możliwość walki o mistrzostwo Niemiec, a w Hercie Berlin rywalizowałby tylko o awans do Bundesligi.
- Jestem bardzo zawiedziony tym ostatnim sezonem w Hercie, szczególnie pierwszą rundą. Wówczas bardzo odstawaliśmy od reszty drużyn. Potem strat nie udało się odrobić i spadliśmy. Przenosząc się do Dortmundu, postawiłem na swój rozwój. Drugi raz taka szansa mogła się już nie nadarzyć - podkreśla Piszczek.